W minionym roku w polskich portach przeładowano 113,1 miliona ton towarów. To poprawa o około dziesięć milionów rok do roku i najlepszy do tej pory notowany wynik. Najwięcej towarów przeładowano w Gdańsku, dobrze radzą sobie też porty Gdynia oraz Szczecin i Świnoujście. Jak udało się to osiągnąć w sytuacji panującej pandemii i jak polskie porty wypadają na tle innych?

Na ten temat Iwona Wysocka rozmawiała z Bogdanem Ołdakowskim, prezesem Actio Forum, sekretarzem generalnym Organizacji Portów Bałtyckich oraz Radosławem Stojkiem, prezesem spółki Port Gdański Eksploatacja.

– To powrót do wzrostów sprzed pandemii. Wyniki są bardzo dobre. Warto zwrócić uwagę, że główną wagę mają duże wzrosty w przeładunkach paliw, które wzrosły o około 40 procent w Gdańsku i Gdyni. To powrót po roku pandemicznym, kiedy przeładunki paliw z oczywistych względów spadły do normalnych poziomów. To też oczywiście poziom kontenerów, który od wielu lat rośnie. Jeśli chodzi o porównanie z innymi portami w regionie, to w Bałtyku obserwujemy bardzo dobrą koniunkturę na obroty kontenerowe, poza portami rosyjskimi w Zatoce Fińskiej, które zaobserwowały spadki. Porty bałtyckie raczej obserwują wzrosty – mówił Bogdan Ołdakowski.

– W tych przeładunkach jest nasz udział, natomiast trzeba mieć na uwadze, że wzrosty odbywają się w gospodarce postcovidowej, przy podwyższonych cenach frachtów. Te frachty niestety wywindowały na poziom od kilkudziesięciu do kilkuset procent. Trzeba mieć na uwadze, że te przeładunki są coraz droższe. Miejmy nadzieję, że nie ostudzi to ilości. Istotną rolą jest, abyśmy zwrócili uwagę na wskaźniki inflacji. W gospodarce mamy dwa wskaźniki, które określamy mianem CPI (wskaźnik cen towarów i usług) oraz PPI (inflacja cen producenckich). Niestety sygnały z grudnia ubiegłego roku wskazują na wzrost około 15 procent wskaźnika PPI. Wzrosły też ceny nawozów. To będzie oznaczało wzrost cen produktów rolnych – komentował Radosław Stojek.

ua