Przywódcy europejscy gotowi na kolejne sankcje. Ale „balansują na granicy zdrowego rozsądku”

Przywódcy na szczycie UE w konkluzjach przyjętych po pierwszym dniu rozmów wyrazili gotowość do szybkiego nałożenia kolejnych sankcji na Rosję i Białoruś. „Należy powstrzymać wszelkie próby obejścia sankcji lub pomocy Rosji w inny sposób” – stwierdzili. Iwona Wysocka rozmawiała o tym z Maciejem Kazienko, wiceprezesem Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, i Markiem Trojanowiczem, prezesem BrainScan.ai.

– Jestem podbudowany wspólnym frontem wszystkich krajów europejskich, jak i Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Podobnie jak postawą naszego rządu, który w tych trudnych czasach stanął na wysokości zadania. Pamiętajmy natomiast, że nasza perspektywa unijna i tych decyzji w UE jest wprost proporcjonalna do odległości granicy z państwem rządzącym. W Hiszpanii percepcja tego konfliktu jest zupełnie inna niż w Polsce. A jeszcze inna perspektywa jest z Izraela czy Chin. I jakąś mądrość musimy z tego wysnuć. Weźmy taki przykład, jak import gazu z Rosji. Oczywiście bardzo prosto jest powiedzieć: „przestańmy importować”. Ale przecież pod to wszystko są podpięte umowy, które zakładają kary za zerwanie umowy czy niepłacenie pieniędzy. I teraz wszystkie kraje balansują na granicach zdrowego rozsądku, z jednej strony patrząc na to, co jest w przekazach medialnych, gdzie widać niszczone domy mieszkalne i cierpienie ludzi, mieszkających w Ukrainie, z drugiej strony jest twardy biznes, który mówi, że jak z dnia na dzień zerwiemy umowę, to i tak zapłacimy tyle, jakbyśmy ten gaz sprowadzali. Uważam, że na tę chwilę jedność i solidarność jest wystarczająco mocno zademonstrowana i przelewa się na czyny – mówił Marek Trojanowicz.

– Chciałbym docelowo widzieć Rosję i Rosjan z surowcami na półkach. Żeby tylko to im zostało. Żeby maksymalnie ograniczyć eksport tych dóbr luksusowych dla Rosji. W dzień wybuchu wojny rozmawialiśmy na antenie „Radia Gdańsk”, że przecież tego Putina ktoś wybiera. Jeśli my będziemy nakładać sankcje na rządzących i oligarchów, a nie dotkną one zwykłych obywateli, to ta sytuacja będzie się powtarzać. Jeśli nie w przypadku Putina, to w przypadku jego następców. A zatem tu musimy być, można powiedzieć, bardzo bezwzględni. My także na tym konflikcie stracimy. Musimy wziąć pod uwagę to, że to każdego Polaka i Europejczyka dotknie – dodał Maciej Kazienko.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj