Od piątku będzie można składać wnioski o wakacje kredytowe. Co na tym zyskają osoby spłacające raty i jednocześnie na co muszą uważać? Nad tym zastanawiali się goście Olgi Zielińskiej w audycji „Ludzie i Pieniądze” – Przemysław Kitowski, dyrektor ds. badań i rozwoju w firmie Mudita, polski naukowiec, konstruktor, wynalazca oraz Rafał Dadej, prezes Ambition Group.

– Musimy pamiętać, że przesunięte raty zostaną dodane do końcowej spłaty kredytu, więc okres umowy wydłuży się o tyle, z ilu rat zrezygnujemy. W szerszym horyzoncie jest to o tyle opłacalne, że inflacja obniży nam ratę. Jeżeli ktoś zaciągnął kredyt kilka lat temu, to wartość nabywcza pieniądza się obniżyła. Za 10-15 lat wartość tej raty będzie podobna, ale wartość nabywcza pieniądza będzie zdecydowanie niższa. Z jednej strony daje to więc oddech i pieniądze niewpłacone na poczet raty można przeznaczyć na coś innego, jednak musimy mieć z tyłu głowy, że „wakacje” to ładna nazwa. Tak jak na urlopie – w jego czasie odpoczywamy, ale po nim mamy spiętrzenie zadań, które są do wykonania i których nikt za nas nie zrobi. Tak samo z tą ratą – będziemy musieli ją w przyszłości zapłacić – przestrzegał Rafał Dadej.

– Ci, którzy zaciągnęli kredyty kilka-kilkanaście lat temu muszą pamiętać o tym, że wartość nieruchomości znacznie wzrosła – zaczął optymistycznie Przemysław Kitowski. Dalej jednak nie było tak radośnie. – Ubezpieczenie trzeba będzie płacić cały czas, nieważne, czy będą wakacje, czy nie. Niektóre banki próbowały lub będą próbowały grać nie fair, utrudniać, np. wymagając, by na każdy miesiąc wakacji składać osobne pismo. Specjaliści prognozują, że podwyższone stopy będą jeszcze przez pół roku-rok, a później ma to opadać. Dzięki wakacjom część z państwa trafi na troszeczkę lepszy okres do spłaty, ale w życiu pewne są tylko zmiany. Kredytów nigdy nie można brać „pod korek”, bo rata zawsze może wzrosnąć – dodał Przemysław Kitowski.

mrud