Inflacja wciąż rośnie. Eksperci: „I będzie rosła, powinniśmy się do tego przyzwyczaić”

Inflacja wciąż rośnie – niestety wbrew opiniom i oczekiwaniom niektórych ekonomistów, którzy spodziewali się minimalnego spadku. Analitycy oczekiwali osiągnie pułap 15,5 proc. Tymczasem według danych Głównego Urzędu Statystycznego ceny towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu wzrosły rok do roku o 16,1 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosły o 0,8 proc.

Właśnie o rosnącej inflacji oraz o tym, czy mamy w najbliższych miesiącach spodziewać się jej dalszego wzrostu, czy może wyhamowania, rozmawialiśmy w programie „Ludzie i Pieniądze”. Gośćmi Iwony Wysockiej byli Rafał Dadej, prezes Ambition Group, oraz Przemysław Sztandera, prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

– Czy dane przedstawione przez GUS są zaskakujące, czy raczej należało się takich statystyk spodziewać? – pytała prowadząca rozmowę.

– Przyznam, że nie śledzę z dnia na dzień różnych odczytów czy tego, co ekonomiści, mówiąc twardo, wróżą z grubego palca. Wchodzimy w taką retorykę, która nakazuje czytać artykuły i mocno się przyglądać. Widziałem już artykuły, mówiące że „inflacja wystrzeliła”, bo ktoś prognozował 15,5 proc. Mówię „ktoś”, bo to jest jakiś konsensus, który wynika z wielu prognoz przygotowanych przez wielu analityków. I to też ciężko robić w takim otoczeniu gospodarczym, które mamy. Wszyscy musimy być przyzwyczajeni do tego, szczególnie jeśli chodzi o ostatni rok, że inflacja po prostu jest z nami i ona trwa. Oczywiście mamy teraz największą od lat, na podobnym poziomie, jak w drugiej połowie lat 90. I wtedy nikt z nas do tego tak emocjonalnie nie podchodził, po prostu ona była. Ostatnie lata nas przyzwyczaiły do tego, że inflacja i stopy procentowe były na bardzo niskim poziomie, i teraz nas to trochę szokuje. Ale z drugiej strony mamy tak dużą ilość zmiennych i tak dużo różnych składowych tego koszyka inflacji (bo to nie jest przecież tak, że wszystkie ceny rosną równo), że każdy z nas odczuwa, że niemal z dnia na dzień, a już na pewno z miesiąca na miesiąc, za niektóre produkty płaci więcej. I nie mówimy tu o kilkunastu procentach, lecz o niektórych produktach (przykładowo żywnościowych), których ceny rosną o 50, 100, a nawet 200 procent. Nie wspominając już o paliwach. Mnie to absolutnie nie zaskoczyło. Oczywiście wszyscy sobie życzymy, żeby jednak ta inflacja trochę wyhamowała, ale musimy uzbroić się w cierpliwość i przyzwyczaić do tego, że ta inflacja będzie z nami jeszcze długo, długo. Mówię tu o roku, dwóch, może trzech, gdzie będziemy mieli z tym do czynienia. Nie wierzę w to, że w ciągu kilku miesięcy nagle zacznie się trend odwracać i w ciągu trzech miesięcy wrócimy do poziomu rzędu 2,5 proc. – mówił Rafał Dadej.

– Trochę się dziwię ekonomistom, że spodziewali się spadku inflacji, skoro było wiadomo, że ceny energii idą w górę. Chyba nie wzięli pod uwagę tego, że większość firm ma jeszcze stare kontrakty ze starymi cenami na gaz czy energię. I dopiero w najbliższych miesiącach te kontrakty będą się kończyć, co spowoduje, że ta inflacja będzie jeszcze większa, niż obserwujemy teraz. Głównie ze względu na to, że tym firmom wzrosną koszty. Choćby w przemyśle spożywczym bardzo ważnym elementem procesu produkcji jest para technologiczna, która na ogół wytwarzana jest w kotłach gazowych. Jeśli te firmy mają teraz ceny, które kontraktowały jeszcze w zeszłym roku, a za parę miesięcy będą miały ceny gazu kilkakrotnie wyższe, to proszę sobie wyobrazić, jak to się przełoży na dobra konsumpcyjne. Tak samo jest w przypadku cen energii – argumentował Przemysław Sztandera.

W programie zastanawiano się także, jak w tej trudnej sytuacji mogą sobie radzić przedsiębiorcy i co powinni zrobić, aby nie musieli zamykać swoich firm.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj