Polacy bez zdolności kredytowej masowo sięgają po „chwilówki”. „To przez widoczną podwyżkę cen”

Polacy coraz bardziej i coraz częściej się zapożyczają. I nie są to kredyty hipoteczne, lecz tzw. „chwilówki”. Biuro Informacji Kredytowych poinformowało o wzroście udzielonych tego rodzaju pożyczek w sierpniu tego roku o 27 proc. Padł także jeszcze jeden rekord: w sierpniu udzielono „chwilówek” na kwotę 865 milionów złotych, co jest najwyższą liczbą od 2017 roku. Na te tematy na antenie Radia Gdańsk dyskutowali eksperci w programie gospodarczym „Ludzie i Pieniądze”.

Co zatem jest powodem tego, że Polacy zaczęli się na tak dużą skalę zapożyczać w placówkach pozabankowych? Iwona Wysocka zadała to pytanie w rozmowie z Ewą Podgórską-Rakiel, pełnomocnikiem Pracodawców Pomorza, i Robertem Raszczykiem, dyrektorem Brands Polska.

– Większość osób korzysta z „chwilówek”, dlatego że straciła zdolności kredytowe. Nie spełniają wymagań banków, aby zaciągnąć kredyt. Ci, którzy potrzebują pieniędzy, szukają więc innych, alternatywnych możliwości. Branża, która niestety u nas w Polsce kojarzy się jeszcze wielu osobom z patologiami i z lichwą, na innych rynkach funkcjonuje. Jest oczywiście regulowana, działa równolegle do rynku kredytów bankowych i uzupełnia ofertę, jeśli chodzi o podaż pieniądza. Słychać już informacje, że będą nowe ustawy, nowe regulacje, że będzie zaostrzenie przepisów, dotyczących tego rynku. Co za tym idzie, próg opłacalności dla firm, które działają w branży pożyczek, będzie się zmniejszał. I pytanie, czy to nie spowoduje, że zacznie rosnąć szara strefa. A to jest coś, czego byśmy sobie nie życzyli – wyjaśniał Robert Raszczyk.

– A czy to, że Polacy zaczęli zapożyczać się akurat w sierpniu, nie wynika między innymi z tego, że nie mieli pieniędzy na wyprawkę dla swoich dzieci? – dopytywała Iwona Wysocka.

– Może to być spowodowane wyprawkami szkolnymi, ale na pewno duży wpływ na to miała podwyżka cen. Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz: po wejściu w życie pewnych przepisów, które mają uregulować czy doprecyzować kwestie związane z „chwilówkami”, aby nie były one tak lichwiarskie, szara strefa faktycznie może się rozwinąć. Podejrzewam, że tak to będzie wyglądało. Ale uważam jednocześnie, że taka regulacja ustawowa jest bardzo potrzebna. Mam wielu klientów, którzy pytają o upadłość konsumencką i większość z nich jest zadłużona w różnego rodzaju firmach, które są parabankami. Czym w ogóle są „chwilówki”? To jednomiesięczne pożyczki, nie są to duże kwoty, zwykle kilkaset do tysiąca złotych. Ale oddaje się znacznie więcej. Zwróćmy jednak uwagę, że pracodawcy także maja takie instrumenty, które powinny być wykorzystywane właśnie w tej chwili. To tez są takie „chwilówki”, tylko na bazie Ustawy o Zakładowym Funduszu Świadczeń Socjalnych. Są to zapomogi albo kasy zapomogowo-pożyczkowe. I tam też można wprowadzić pożyczki krótkoterminowe. Radziłabym więc, jeśli firma ma tego typu instrumenty, to skierować się właśnie tam o pomoc. Najczęściej jest to nieoprocentowane i zdecydowanie bardziej w tym kierunku bym poszła, niż zadłużanie się w parabankach – tłumaczyła Ewa Podgórska-Rakiel.

– Pamiętajmy, że podczas pandemii, przez te półtora roku, rynek pożyczkodawców został przesiany. Ci, którzy byli słabi, odpadli. A ci, którzy są więksi i bardziej stabilni, ci którzy mają wprowadzone pewne systemy zabezpieczania udzielanych pożyczek, zostały na rynku. I to wcale nie oznacza, że to jest lichwa czy to jest coś złego. Pamiętajmy, że nie każdy może wziąć kredyt, bo nie ma zdolności. Ale jeśli taka osoba potrzebuje gotówkę, to ma możliwość wziąć to na legalnym rynku, który jest regulowany. I to jest coś dobrego, bo potrzeby są. Mamy do czynienia z bardzo wysoką inflacją i myślę, że tym jest spowodowana aktualna sytuacja na rynku pożyczek i kredytów – dodał Robert Raszczyk.

– Ja chciałabym, aby na rynku zostały te firmy, które są sprawdzone i udzielają pożyczek na zasadach fair-play. Przychodzą do mojej kancelarii takie osoby, które przychodzą z pytaniem jak ogłosić upadłość konsumencką, którym udzielono tych pożyczek, chociaż nie miały absolutnie zdolności kredytowej. Jest potrzeba, aby to weryfikować – podsumowała Ewa Podgórska-Rakiel.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj