W środę w Gdyni rozpoczęła się konferencja polskiej platformy LNG i BioLNG. Czy te technologie mogą stać się polską specjalnością? O tym Iwona Wysocka rozmawiała z Arturem Kiełbasińskim, redaktorem naczelnym „Dziennika Bałtyckiego” oraz Adamem Niklewskim, prezesem Polskiej Platformy LNG.
– Rola LNG i gazu jest rosnąca. W tej chwili możemy mówić o roli ratunkowej dla całego przemysłu i branży. To najszybsza do wdrożenia alternatywa wobec tego, co dzieje się na wschodzie. Nowe gazowce to drogie, wysoce wyspecjalizowane jednostki. W tej chwili w każdym tygodniu jest kontraktowanych od 12 do 15 nowych gazowców. To dane globalne, które pokazują, że w każdej części świata jest zainteresowanie tym źródłem energii. To wynika z geopolitycznych uwarunkowań. Żyjemy w czasach, kiedy mamy do czynienia z rewolucją energetyczną. Z uwagi na to, że jesteśmy na zakręcie, nie szukałbym jednej specjalizacji. Jeśli chcemy się rozwijać i dostarczać tanią, konkurencyjną energię, musimy iść wielotorowo. Powinniśmy angażować się we wszystkie projekty, wspierając wszystkie branży – mówił Kiełbasiński.
– W portfelu zamówień nowych statków gazowce to bardzo istotna pozycja, wybijająca się na pozycję lidera. Transport skroplonego gazu, czyli LNG, przy pomocy gazowców to rynek rosnący. To główne źródło, dające stuprocentową pewność. Dzięki niedawno otwartemu połączeniu z Litwą mamy możliwość odbioru skroplonego gazu przez dwa terminale, czyli Świnoujście i Kłajpeda. Podczas dwudniowej konferencji istotnym wątkiem będzie potrzeba jak najszybszego otwarcia terminalu pływającego w Zatoce Gdańskiej. W dzisiejszych czasach nie można patrzeć jednokierunkowo. Te zagadnienia mają ze sobą ścisłe powiązanie. Inżynierowie i specjaliści mają tego świadomość – zaznaczył Niklewski.
ua