Deficyt budżetowy państwa w 2022 roku okazał się być niższy niż zakładano. Czy to duże zaskoczenie, biorąc pod uwagę problemy związane z energetyką oraz wojną na Ukrainie? Jakie są tego przyczyny? Nad tym w audycji „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka zastanawiała się wraz ze swoimi gośćmi: prezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska Szymonem Gajdą oraz trójmiejskim przedsiębiorcą i piekarzem Grzegorzem Pellowskim.
– Nie było żadnych problemów dla państwa. To dla naszego państwa raj. Wszystko wzrosło i to mocno. Gdyby kilka lat temu powiedziano, że ceny gazu wzrosną ośmiokrotnie, nikt by w to nie uwierzył. To są wpływy do Skarbu Państwa. To wynik dobry, ale tylko dlatego, że są podwyższane ceny produktów. Ale to nie jest dobre, bo bardzo boli mieszkańców. Skoro CIT podniósł się o 130 proc. to normalne, że wpływy będą większe, a zakładany deficyt sam automatycznie się zmniejszy. Ja wolałbym, by mniej bolało drugą stronę, by przedsiębiorstwa przechodziły przez to nie tak boleśnie. Wtedy w przyszłości dałyby z siebie więcej i w dystansie kilkuletnim efekt byłby większy. Po drodze straciliśmy wiele firm, które upadły. Słyszymy, że będą obniżki cen gazu. Dobrze, że rząd o tym myśli i nad tym pracuje. Myślę, że to się zmieni – ocenił Pellowski.
– Zaskoczenie było ogromne dla wszystkich, którzy wieszczyli nam klęskę i katastrofę. Jeszcze niedawno z bardzo poważnych źródeł słyszeliśmy narrację, że państwu zabraknie pieniędzy i przetrwamy wyłącznie dzięki wsparciu z Unii Europejskiej. Okazuje się, że nic podobnego. Deficyt jest mniejszy, stać nas na różnego typu wydatki publiczne, które są konieczne. Jesteśmy pod presją naszego wschodniego sąsiada, który rozpoczął tragiczne w skutkach działania wojenne. Musimy zadbać o polską armię, musimy przeprowadzać zmianę energetyczną. Na to wszystko potrzebujemy środków. Całe szczęście, że ci, którzy wróżyli nam katastrofę, i wieszczyli, że środków nie będzie, mylili się. Możemy być dobrej myśli – przyznał Gajda.
ua