Dlaczego brakuje nauczycieli szkolnictwa zawodowego? „Ten deficyt się z roku na rok pogłębia”

(fot. Radio Gdańsk)

Szkolnictwo zawodowe znalazło się w tarapatach – skąd brać nauczycieli zawodu? Brakuje nauczycieli zajmujących się spawaniem, obróbką, budownictwem, projektowaniem i to zarówno tych od teorii jak i praktyki. Dlaczego specjaliści nie chcą trudnić się nauczaniem? Odpowiedzi na te pytania szukała Iwona Wysocka wraz ze swoimi gośćmi – Markiem Krzykowskim, menadżerem AK Construction, oraz Joanną Bojarską-Buchcic z HR Solutions Group.

– Myślę, że ten problem jest aktywny i znany od dawna. Z roku na rok pogłębia się niestety ten deficyt zawodów, które weszły w taką niszę. Zapotrzebowanie jest przecież ogromne, bo i koncerny duże, i polskie firmy potrzebują pracowników wykwalifikowanych, typu ślusarze, elektromonterzy, elektrycy czy chociażby spawacze i tak dalej. To jest grupa takich zawodów, na którą już długi czas zapotrzebowanie rośnie, dlatego że biznes się rozwija, firmy inwestują w Polsce. A niestety, tych ludzi jest coraz mniej na rynku. Ten deficyt się z roku na rok pogłębia. Ten brak kadry tak naprawdę wynika z kilku czynników. Po pierwsze, to są wynagrodzenia dla nauczycieli, które już od dawna tak naprawdę w tym sektorze są niskie w stosunku do chociażby biznesu. Tutaj ten czynnik powoduje, że ludzie, którzy mają chociażby skończone studia w tym kierunku wybierają biznes, z oczywistych względów, finansowych. Gdybyśmy chcieli ruszyć ten temat szkolnictwa, uzupełnić tę kadrę, która jak zrobiona według barometru zawodowego, to ten deficyt jest ogromny. Niemal we wszystkich powiatach w szkołach, na 1600 szkół w Polsce, kształcących właśnie ludzi w określonych zawodach technicznych, jest deficyt nauczycieli, więc myślę, że należałoby zacząć od wynagrodzeń dla nauczycieli ażeby skusić, zachęcić tych ludzi, którzy wybierają swoją ścieżkę, żeby wybrali tę ścieżkę nauczycielską, kształcącą właśnie ludzi dla biznesu – mówiła Joanna Bojarska-Buchcic.

– Pani Joanna ma doskonałą wiedzę w tym temacie, ja zaś mam trochę praktyki, 30 czy też 40 lat w tym segmencie. Tutaj ogromna jest rola biznesu. My patrzymy na szkoły, patrzymy na młodzież. Często firmy podpisują już od pierwszej klasy szkoły branżowej umowy o stypendia, czy na temat praktyk, czy czegokolwiek innego, bo widzimy tego młodego człowieka, natomiast nie widzimy środka, czyli tej całej szkoły, nauczycieli i problemów. Pomimo tego, że cały czas pracowałem w przemyśle, to trzy lata uczyłem uczniów właśnie w szkole zawodowej, dzisiaj jest to szkoła branżowa, automatyki. Powiem szczerze, że młodzież była zachwycona, nauczyciele dużo korzystali z tego, co miałem do przekazania i ze swoich metod nauczania. Ja widzę rozwiązanie takie, że nie musi być nauczyciel na pełny etat, w przemyśle. Jeżeli informatyk poświęci w ciągu tygodnia cztery do sześciu godzin po to, żeby być w szkole, żeby uczyć tego, co jest właśnie aktualne w przemyśle, to co jest aktualne w biznesie i wiedzę techniczną, ale nie tylko. Wiem, że może być większy problem z tymi przedmiotami ogólnymi, natomiast przedmioty zawodowe, jeżeli się nie zorientuje w kierunku pomocy szkołom, to będzie bardzo źle – przekonywał Marek Krzykowski.

Posłuchaj:

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj