Ukraina złożyła skargę do WTO na polski zakaz importu zboża. Jakie mogą być tego konsekwencje? Odpowiedzi Tomasz Klinger w programie „Ludzie i Pieniądze” szukał z Rafałem Dadejem, prezesem Ambition Group, oraz Jerzym Mosoniem, publicystą.
Jerzy Mosoń poruszył kwestię tego, ile Polska mogła stracić na transferach ukraińskich produktów rolnych. Jak mówił, żeby uzyskać odpowiedź, należałoby obliczyć zarówno dobre plony tegoroczne oraz te zmagazynowane, a w konsekwencji ucierpieliby polscy rolnicy.
– Trudno to oszacować, ponieważ jeżeli mielibyśmy policzyć, jakie byłyby straty w związku z tym, że wpuścilibyśmy na rynek ukraińskie zboże, to trzeba by wziąć pod uwagę ilość dobrych plonów tegorocznych, ale także zmagazynowanych zapasów. Na pewno spadłaby wtedy cena skupu zboża, co przy obecnych kosztach nawozów i energii, doprowadziłoby do tego, że część polskich rolników w ogóle nie mogłaby sprzedać swoich zbiorów, a część musiałaby to zrobić po bardzo niskiej cenie – stwierdził.
Kontrola zboża na pewnym etapie zawiodła. Zdaniem Rafała Dadeja było to trudne zadanie, gdyż określenie tranzytu to stwierdzenie pokontrolne.
– Myślę, że nawet osoby, które jadą na kontrolę, nie bardzo mają pomysł jak to robić. Kontrole na granicy miały miejsce, ale kontrolowanie tego, jakie zboże wjeżdża i jak określać ten tranzyt, było bardzo ciężkie. To są stwierdzenia już pokontrolne. Nie chcę bronić zachowania ze strony Ukrainy, ale jest ona dużym spichlerzem świata i bardzo dużym eksporterem zboża. Większość kontyngentu szła drogą morską. Ze względu na zniszczone przez wojnę porty, Ukraina też musi w jakiś sposób dbać o swoje interesy – mówił Dadej.
Posłuchaj całej audycji:
jk