Trzy historie wilków, które zginęły na drogach Pomorza i jeszcze jedna opowieść z happy enedem

maciej szewczyk

Początek tej rozmowy może wywołać konsternację, niesmak, zdziwienie i wzburzenie. – Mam trzy wilki w lodówce, jak jesteś ciekawy mogę Ci pokazać – powiedział doktor Maciej Szewczyk do Włodka Raszkiewicza. W wywiadzie poznajemy kulisy badań nad wilkami prowadzone na Uniwersytecie Gdańskim przez tropiciela tych zwierząt i ich znawcę, biologa molekularnego Macieja Szewczyka.

Wilki od dawna fascynowały doktora Macieja Szewczyka. Od lat jest członkiem Stowarzyszenia dla Natury Wilk. Prywatnie od lat tropi te zwierzęta i bada ich zachowania. Wilkami zaczął się też zajmować zawodowo jako biolog molekularny. Biologia molekularna, potrafi dać wiele informacji o zwierzętach, precyzyjniej określać wędrówki wilków i miejsca ich pobytu, lepiej od tradycyjnych traperskich metod i tropienia po śladach. Na podstawie drobnych pozostałości; skrawków sierści, ogryzanych kości i odchodów można zbadać kod DNA i precyzyjnie określić do jakiej rodziny należy osobnik, który je zostawił i z jakiego regionu pochodzi.

Trzy wilki znajdujące się w chłodni UG to zwierzęta, które w ostatnim czasie zginęły na drogach Pomorza. Każda z historii, którą opowiada Maciej Szewczyk nie skończyła się happy endem. Na pocieszenie naukowiec opowiada, że wilków w Polsce i na Pomorzu przybywa. – Jeszcze kilka lat temu mówiono o rodzinach w Borach Tucholskich i na Wysoczyźnie Elbląskiej, teraz mamy watahy na Kaszubach, w Lasach Oliwsko-Darżlubskich, wilki pojawiają się również w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.

Maciej Szewczyk w swojej pracowni. Fot.RG

Badania prowadzone przez Macieja Szewczyka nie tylko zaspokajają naukową ciekawość dotyczącą życia wilków, przyczyniają się też do ochrony tych zwierząt. Przykładem jest historia wilka potrąconego przez auto w okolicach Bytowa. Ranne zwierzę szczęśliwie zostało wyleczone. Dzięki badaniom genetycznym można było się dowiedzieć na jakim terenie jest rodzina zwierzaka. Wilka zaopatrzonego w nadajnik GPS wypuszczono w miejscu, w który znajduje się jego wataha. Wiadomo, że zwierzę dołączyło do swoich krewnych, a naukowcy od 1,5 miesiąca śledzą trasy ich wędrówek.

Włodzimierz Raszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj