Jacht pułkownika Kuklińskiego „Strażnik Poranka” czeka pilny remont. W grę wchodzi remont kapitalny za około 1,5 miliona złotych. Obecnie jacht stoi w hangarze prywatnego właściciela na przystani w Błotniku za Sobieszewem. Do wymiany było wszystko – mówi szef prac, właściciel Enoch Witucki. – Trzeba zdobyć duże pieniądze na remont kapitalny – dodaje.
Pułkownik Ryszard Kukliński stracił ten jacht, gdy we współpracy z amerykańskim wywiadem uciekł z komunistycznej Polski w listopadzie 1981 r., tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego. W ręce byłego właściciela jacht wrócił jako prezent w 1998 r., kiedy to pułkownikowi nadano tytuł Honorowego Obywatela Gdańska. Jednostka prezentowała się pięknie po gruntownym remoncie.
Dwa lata później podarował jacht Chrześcijańskiej Szkole pod Żaglami, którą prowadzi ks. Andrzej Jaskuła. Cel działalności tej placówki jest jak najbardziej zacny: kształcić charaktery młodych ludzi.
Przez 13 lat służył potem w Chorwacji, gdzie trzymano go w porcie na wyspie Iż. We wrześniu 2015 r. wrócił do Polski. Można było go zobaczyć m.in. w Łebie, Sopocie i Gdańsku. Po ostatniej zimie tak szybko zaczął nabierać wody, że żeglowanie na nim stało się niebezpieczne – mówił Jaskuła.
„Strażnik Poranka” jest jedyną w swoim rodzaju pamiątką po pułkowniku Kuklińskim. Ta 13-metrowa łódź typu „Opal” to prototypowa konstrukcja całej serii.