20 lutego Ukraina obchodziła bolesną, drugą rocznicę zamordowania demonstrantów na kijowskim Majdanie. Poległych nazwano potem „niebiańską sotnią”. Piotr widział przemarsz z trumnami poległych ulicami Kijowa.
Piotr jest artystą. W 2001 roku wyjechał na Ukrainę, tam mieszkał i pracował twórczo – zrobił m.in. pracę „Atomic love” w Czarnobylu. Będąc anarchistą znalazł na Ukrainie swobodę, której nie czuł w Polsce „upodabniającej się w negatywnym znaczeniu do Niemiec”.
Znalazł też miłość – Tomę (Tamarę). Mieszkali w Kijowie, rodzinnym mieście Tomy. Wrócili do Gdańska. Nie tyle przeszkadzała im wszechobecna na Ukrainie korupcja, co… wysokie krawężniki. Toma spodziewała się dziecka, a przejście przez jezdnię z wózkiem w stolicy Ukrainy wymaga nie lada wyczynu.
Piotr często jeździ do Kijowa, pracuje przy serialu jako scenograf, nadal realizuje prace na temat Ukrainy. Nie o wszystkim powinien opowiadać, leczą oczy syna w Kaliningradzie…
Toma nie tęskni za Kijowem, zawsze może wejść na Skype albo pojechać na Ukrainę – przecież „to zaledwie kilka godzin jazdy samochodem”. Toma mówi, że kilkadziesiąt lat rusyfikacji nie wpoiło Ukraińcom patriotyzmu. Dopiero pomarańczowa rewolucja przyniosła modę na język ukraiński i ukraińską kulturę. „Ale i to zostało zmarnowane”, mówi Piotr, który często odwołuje się do sytuacji w Polsce. Porównywać trudno, jakkolwiek walka o zachowanie wolności i wywalczonych swobód jest ważna w każdym kraju.
Reportaż Małgorzaty Żerwe.
Posłuchaj audycji: