Miasta będą finansowały zabiegi in vitro dla swoich mieszkańców? W niektórych – jak w Gdyni – inicjatywa wyszła od lokalnych działaczy i polityków. Chojnice same proponują, że wyłożą pieniądze na procedurę. Jak to wygląda w innych miastach? Czy samorządy stać na taki wydatek? Gośćmi programu Nie tylko metropolia byli: Arseniusz Finster, burmistrz Chojnic, Aleksandra Dulkiewicz – radna PO w Gdańsku, radny Słupska z PiS Tadeusz Bobrowski.
CHOJNICE WYSZŁY Z INICJATYWĄ
Chojnice postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce. – Program ma być skierowany do małżeństw i w założeniu chcemy finansować całą procedurę in vitro. Jesteśmy gotowi na mocniejsze zaangażowanie finansowe. Z tego względu, że pewna część procedury in vitro będzie można przeprowadzić w Chojnicach, a drugą część – kulminacyjną – w klinice poza Chojnicami – mówił Arseniusz Finster.
W GDAŃSKU DO 5 TYSIĘCY
– W Gdańsku każda para – i tu chodzi zarówno o związki formalne, jak i nieformalne, heteroseksualne – która spełni wymogi medyczne, związane z wiekiem – może się ubiegać o dofinansowanie – mówiła Aleksandra Dulkiewicz. – Ale muszą to być także płatnicy podatku PIT w Gdańsku. – W ten sposób chcemy weryfikować osoby uprawnione do wzięcia udziału w programie. Mogą liczyć na dofinansowanie do 5 tysięcy złotych do trzech prób. Nie ma kryterium zameldowania – dodała radna.
SŁUPSK NA RAZIE NIE MA PIENIĘDZY
Tadeusz Bobrowski powiedział, że jeżeli gminę stać i ma środki finansowe, żeby wesprzeć in vitro, to pomysł, jego zdaniem, może się sprawdzić. – Miasto Słupsk jest miastem biednym, bardzo zadłużonym i na tym etapie w ogóle nie myślimy o wspieraniu metody in vitro. Dzisiaj Słupsk wspiera przeciwdziałanie rakowi szyjki macicy u 12-letnich dziewczynek – podkreślał.
mar