Wisła, czyli niewykorzystany potencjał. „Przez ostatnie 60 lat nie była ułatwieniem, tylko utrapieniem”

Największa rzeka w Polsce – Wisła. Jak ważna jest dla rozwoju takich miasta jak Gniew czy Kwidzyn? Czy w dzisiejszych czasach odgrywa równie istotną rolę, jak w średniowieczu? A może jej ogromny potencjał jest niewykorzystywany? – pytał Przemysław Woś w audycji Nie Tylko Metropolia.

To było wyjątkowe wydanie programu Nie Tylko Metropolia. Gośćmi Przemysława Wosia na pokładzie radiowej łodzi w Korzeniowe koło Kwidzyna byli dr Justyna Liguz, Andrzej Krzysztofiak, burmistrz Kwidzyna oraz Jarosław Struczyński, kasztelan zamku w Gniewie.

– Ludzie od zawsze osiedlali się przy rzekach. Przede wszystkim był to główny szlak komunikacyjny. Dziś w odniesieniu do dróg lądowych te proporcje się odwróciły – mówiła Justyna Liguz.

NIEWYKORZYSTANY POTENCJAŁ;

A czy nie jest tak, że szczególnie dziś ten wodny szlak jest wielką niewykorzystaną szansą rozwoju transportu? – pytał prowadzący.;

– Przez ostatnie 60 lat rzeka nie była dla nas ułatwieniem, tylko utrapieniem – odpowiadał Andrzej Krzysztofiak. – Rzeki mają dwie cechy: są ułatwieniem, ale też przeszkodą. Odkąd mamy most, nasza sytuacja się zmieniła. Nie mamy już problemów z transportem, dostawami, a przede wszystkim przestaliśmy obawiać się przenoszenia przemysłu poza nasz region – dodał.

POTENCJAŁ EKONOMICZNY

Jeśli mielibyśmy dostosować Wisłę na cele transportowe, prawdopodobnie straciłaby ona atrakcyjność turystyczną. Jeśli ten dziki charakter zostanie zachowany, to zachowamy atrakcyjność turystyczną – tłumaczył burmistrz.

REGIONALNA PERŁA

Jeszcze kilka lat temu zamek w Gniewie pozostawiał wiele do życzenia. Dziś jest prawdziwą perłą w koronie. Będąc w okolicy nie da się ominąć zabytku, który jest regionalną wizytówką.

– Ten rok jest dla nas szczególnie ważny, ponieważ obchodzimy 25-lecie rozpoczęcia prac budowlanych. Zaczynaliśmy od robót publicznych, kiedy bezrobocie przekraczało 40 procent. Wówczas nie mieliśmy nic poza dobrą wolą. Efekt był taki, że przepracowało u nas 2,5 tys. ludzi. Ogromne zainteresowanie zawdzięczamy głównie wycieczkom szkolnym, ale mamy równie dużo innych odwiedzających. Mimo, że zamek przeszedł w ręce prywatne, jesteśmy przekonani, że kierunek jest dobry – powiedział Jarosław Struczyński, kasztelan zamku w Gniewie.

jK

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj