„Potrzeba środków chemicznych i żywności o długim terminie ważności”. Długo po nawałnicy wciąż potrzebna pomoc

Od nawałnicy minęło już 7 miesięcy. Mimo to zostało jeszcze sporo pracy. Poważnemu zniszczeniu uległo ok. 150 budynków. Trzeba było je budować od nowa. Był jednak problem z firmami wykonawczymi – tych brakowało.


– Cały czas potrzebujemy materiałów budowlanych, szukamy firm do różnych prac – do położenia blachy na odbudowanych dachach, do położenia płyt kartonowo-gipsowych. Ciągle jednak poszukujemy pomocy codziennej. Potrzeba środków chemicznych, żywności o długim terminie ważności – mówiła Maria Pieczka, jedna z organizatorek pomocy pokrzywdzonym po nawałnicy.

– Otrzymaliśmy magazyn, w którym po nawałnicy przechowywaliśmy meble i ubrania. Kończy się termin jego wynajmu i teraz nie mamy gdzie tych rzeczy przewieźć. Część rodzin spędziła zimę w kontenerach. Czasami jeden pokój został wygospodarowany do tego, by mogły tam mieszkać. Cała reszta pokryta jest grzybem. Nie wiadomo, co będzie z nimi dalej – dodała Magda Szpiner.

Gośćmi Grzegorza Armatowskiego w audycji Nie Tylko Metropolia były siostra Mirona Turzyńska, siostra Teresa Lewna z Zakonu Sióstr Franciszkanek od Pokuty i Miłości Chrześcijańskiej w Orliku,  a także Witold Osowski – burmistrz Brus, Antoni Warnke – mieszkaniec Główczewic i Radosław Kostera z ośrodka wypoczynkowego w Sycowej Hucie. Ze studia w Gdańsku mówiły Magda Szpiner i Maria Pieczka, organizatorki pomocy pokrzywdzonym po nawałnicy.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj