Ostatnie 4 lata w Kościerzynie. Rozmawiamy o sukcesach i porażkach

Co udało się osiągnąć obecnym władzom Kościerzyny w ciągu ostatnich kilku lat, a co można było zrobić lepiej? O tym rozmawiali goście Grzegorza Armatowskiego w audycji „Nie tylko metropolia”.

Gośćmi audycji byli: Karina Młodzianowska, kandydatka na burmistrza z komitetu Kościerzyna na Plus, Zdzisław Czucha, były burmistrz oraz Michał Majewski, obecny burmistrz i kandydat z komitetu Moje Miasto.

– Zrewitalizowano plac wokół pomnika Józefa Wybickiego, udało się go doprowadzić to takiego stanu jak jest obecnie. Zmodernizowano budynki miejskie, socjalne i komunalne. Udało się z tego podłączyć do miejskiego systemu ciepłowniczego, naszych osiem budynków plus sześć wspólnot mieszkaniowych. W związku z tym udało się zlikwidować ponad 300 miejscowych, węglowych źródeł węgla, co jest bardzo ważną sprawą. Udało się przeprowadzić inwestycję tak zwanych Schetynówek, w związku z tym powstały ciągi od szpitala do dworca PKP, a także otwarto nowe tereny w trójkącie przemysłowym, który w Kościerzynie funkcjonował od lat. Nie mogliśmy tych terenów udostępnić, ze względu na brak dojazdu. Udało się to zrobić, zaczyna on żyć, co też jest bardzo dużym zadaniem. Otwarto dla mieszkańców 25 mieszkań – mówił Michał Majewski.

 

– Myślę, że część rzeczy udało się zrobić, część niestety nie. Myślę, że za mało współpracowała ze sobą rada miasta. Niektórzy kierowali się sprawami personalnymi, a tak nie powinno być. Posiadam stanowisko, że ogólnie pojęta współpraca, współdziałanie z wieloma jednostkami. Przede wszystkim rozmowy z ludźmi, którzy mają pojęcie o wielu sprawach. Ostatnie cztery lata były średnie. Kościerzyna rozwija się zbyt mało dynamicznie, na pewno były dobre jak i złe rzeczy, ale ogólnie powiedziałabym że bardzo średnie i wiele rzeczy mogliśmy zrobić. Można było pozyskać dużo więcej środków zewnętrznych. Wiemy, że w budżecie miasta, nie jest tych środków zbyt wiele i za mało skupiliśmy się na ich pozyskaniu. Nie doprowadzaliśmy do końca inwestycji, umowy były podpisywane zbyt późno, co za tym idzie, traciliśmy pieniądze i potężne dochody dla miasta – dodała Karina Młodzianowska.

– Fundusze Unijne, to jest ten okres kiedy możemy tworzyć tak zwaną wartość dodaną, a zgadzam się z tym argumentem, że większość projektów na które były zagwarantowane pieniądze, wystarczyło tylko na czas zrobić projekty i je zrealizować. Przykładem niech będzie rewitalizacja dworca kolejowego. Kartuzy potrafiły nas wyprzedzić, kiedy tak naprawdę my mieliśmy projekt, a oni dopiero zaczynali. Im udało się skończyć, a my jeszcze trwamy. Uważam, że miasto strasznie przepłaciło na inwestycji dworcowej. Jeżeli prawdą jest, że poziom dofinansowania na dworcu nie przekracza 20 procent ze środków unijnych, to powiem szczerze, to jest porażka nas wszystkich, albo kościerzaków. Zgadzam się z tym, że jest to kadencja straconych szans i można było w mojej ocenie, mając tak otwarte drogi do funduszy europejskich, wiele projektów jest realizowanych w pośpiechu, a płacić za nie przyjdzie w kolejnych latach – mówił Zdzisław Czucha.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj