Czy polscy rolnicy mogą się rozwijać i na ile ich inwestycje mogą ingerować w życie innych mieszkańców? Podstawą do zadania tego pytania jest przypadek ze Starej Huty koło Gowidlina. Tu jeden z rolników chce wybudować chlewnię, ale pomysł ten nie podoba się mieszkańcom, którzy obawiają się uciążliwości związanych z rozwojem tego typu inwestycji. W audycji „Nie Tylko Metropolia” Sylwester Pięta rozmawiał ze wszystkimi stronami omawianego sporu. O swojej inwestycji opowiadał Michał Smętoch, rolnik prowadzący działalność w Starej Hucie i Mydlicie, broniła jej także mieszkanka pierwszej z tych wsi, Urszula Stiendal, zaś argumenty przeciwko chlewni przedstawiali Jan Syldatk, sołtys Starej Huty i Jan Klasa, wójt gminy Czarna Dąbrówka.
– Żaden mieszkaniec Mydlity nie sprzeciwia się samej inwestycji, jednak chcielibyśmy, by stanęła z dala od zabudowań – argumentował Jan Syldatk.
– Nie zgadzam się z naszym sołtysem, wielu mieszkańców było przeciwnych. Powstały cztery listy sprzeciwu. Ja uważam, że to dobra inwestycja. Każdy nawóz pachnie. Ale kupiłam tę działkę dziewięć lat temu, przenosząc się z dużego miasta i mi to nie przeszkadza – stwierdziła mieszkanka Starej Huty.
– Wokół inwestycji narósł mit czegoś złego, ale na terenie Pomorza takich obiektów nie ma, więc ludzie po prostu nie wiedzą, jak to wygląda i jak powinno funkcjonować. Technika idzie naprzód, ale nie mamy możliwości, by pokazać mieszkańcom, że powstawanie tego typu chlewni nie przeszkadza w koegzystencji – przekonywał Smętoch.