Jastrzębia Góra – to dobre miejsce na biznes sezonowy czy całoroczny? „Dużo się zmieniło”

Zaryzykować i zainwestować miliony w całoroczny biznes czy kupić małą budkę i w wakacje serwować jedzenie? Co opłaca się w Jastrzębiej Górze? I czy miejscowość zachęca do tego, aby przyjeżdżać do niej poza sezonem? O tym rozmawialiśmy w audycji Nie tylko metropolia.

Gośćmi Sylwestra Pięty byli restaurator Maciej Walewski, sołtys Jastrzębiej Góry Szymon Redlina oraz Adam Dyguła z ośrodka wczasowego Zew Morza. 

– Pracuje w Jastrzębiej Górze już 24. sezon. Od 1 roku mojej pracy wiele się zmieniło. Wtedy na ulicach w ogóle nie było ludzi. Czuć było komunę, obiekty wyglądały zupełnie inaczej. Na pewno nie było takiego standardu jak teraz, trzeba było wszystko dostosować i budować od nowa. Teraz Jastrzębia Góra jest całorocznym kurortem, ale na to złożyły się lata wspólnych wysiłków i ciężkiej pracy – mówił Adam Dyguła.

– Moja restauracja istnieje od 18 lat. Cały czas rozwijamy się i staramy poszerzać naszą ofertę tak, aby była atrakcyjna przez cały rok, a nie tylko w sezonie. Tak naprawdę jesteśmy uzupełnieniem Jastrzębiej Góry. Jest baza, organizowane są inne atrakcje w hotelach i ośrodkach. Dzięki temu się uzupełniamy i ich goście są jednocześnie naszymi gośćmi. Na to składa się kilka czynników, ale normalnie funkcjonujemy i wydaje mi się, że dobrze to nam wychodzi – dodał Maciej Walewski.

– Lata 90. pamiętam raczej jako dziecko, natomiast od tego momentu rzeczywiście zaczęło się to wszystko przeradzać w taką indywidualną turystykę. Klienci zaczęli wymagać coraz więcej. Ponadto dostrzegli, że można tu wypocząć również poza sezonem. Zaistniały potrzeby budowy restauracji, basenu, bo przy dobrych wiatrach w Bałtyku można kąpać się przez około 4 miesiące. W tym momencie Jastrzębia Góra jest na tyle rozwiniętą miejscowością, że jesteśmy w stanie zabezpieczyć bazę noclegową i atrakcyjną na cały rok – mówił Szymon Redlina. 

(Fot. Agencja KFP/Krzysztof Mystkowski)

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj