Eliminacja niepożądanych zachowań psa to żmudna i ciężka praca. Polega na dyscyplinowaniu i stawianiu granic. Nie można tego mylić wyłącznie z karaniem, ponieważ przynosi to odwrotne efekty. – Trzeba pamiętać, że pies niezaprzeczalnie łączy ze sobą przyczynę i skutek, ale tylko wtedy, kiedy one następują bezpośrednio po sobie, nie z jakąś odległością czasową. Na przykład, sprawa, która odwiecznie jest źle interpretowana: pies ucieknie, jest wołany, wróci za kilka minut, pół godziny, godzinę. Jest zbity, nazwany złym, niedobrym. Czy ktoś, będąc na miejscu psa, chciałby drugi raz wrócić? – mówiła Agnieszka Kępka, behawiorystka i sędzia kynologiczny.
Ekspertka zaznacza, że w takiej sytuacji pies nie wie, za co jest karany, bo mija zbyt dużo czasu. Przyczyna i skutek tylko wtedy łączą się ze sobą, jeśli reakcja jest natychmiastowa. Godzina lub nawet kilkanaście minut to za długo, by pies zrozumiał, co zrobił źle. Drugą kwestią jest błędne utożsamianie smyczy z karą. Siłowanie się z psem, gryzącym smycz lub uderzanie go nią, według specjalistki jest niedopuszczalne.
– Smycz psa jest przedłużeniem ręki opiekuna. Ma się kojarzyć z ochroną i bezpieczeństwem. Dodatkowo nie krzyczymy na psa. On słyszy dużo lepiej od nas. Jeżeli czegoś nie robi, ma ku temu powody: nie rozumie, nie został tego nauczony albo ma przeświadczenie, że opiekun jest niekonsekwentny.
mk