Z tlenoterapią hiperbaryczną jest jak z wodą. Jeśli człowiek nie jest odwodniony i wypije 20 litrów płynu, to mu w niczym nie pomoże, a wręcz może zaszkodzić. Podobnie jest z nadmiarem tlenu. Zdrowa osoba, która będzie korzystać z komory hiperbarycznej, nie odniesie żadnej korzyści, może sobie wręcz zaszkodzić, wywołując tzw. stres oksydacyjny – mówił w Radiu Gdańsk prof. dr hab. Jacek Kot, szef Krajowego Ośrodka Medycyny Hiperbarycznej, kierownik Kliniki Medycyny Hiperbarycznej i Ratownictwa Morskiego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
W rozmowie z Joanną Matuszewską profesor, który jest także instruktorem nurkowania i prezesem Europejskiego Komitetu Medycyny Hiperbarycznej, wyjaśniał, czym różni się tlen, którym oddychamy, od tlenu hiperbarycznego.
– Tlen hiperbaryczny jest lekiem. Należy dawkować go pod kontrolą. Pod dużym ciśnieniem może mieć działanie toksyczne na płuca i mózg. U pacjenta może dojść do utraty świadomości i drgawek. Dlatego w ośrodkach medycznych w komorze hiperbarycznej jest personel, który potrafi w takiej sytuacji zadbać o pacjenta, dlatego nie obserwujemy u niego odległych następstw – tłumaczył prof. Kot.
Więcej tlenu nie zawsze znaczy lepiej
Dodał, że ośrodki komercyjne, żeby uniknąć toksycznego działania tlenu, obniżają jego ciśnienie terapeutyczne. – Te niskie ciśnienia parcjalne tlenu nie wywierają działania terapeutycznego, a jedynie toksyczne poprzez zwiększenie stresu oksydacyjnego. W praktyce na organizm oddziałuje duża ilość tlenu, której nie może on zagospodarować, bo nie jest to konieczne do naturalnych procesów. Wytwarzają się za to wolne rodniki, które prowadzą do stopniowego uszkadzania wszystkich komórek i w efekcie zamiast sobie pomoc, taka osoba sobie szkodzi- mówił gość Radia Gdańsk.