Ratują życie, gdy stan pacjenta jest wyjątkowo ciężki. „Pierwszy moment jest najtrudniejszy”

(Fot. Radio Gdańsk/Joanna Matuszewska)

Czym jest intensywna terapia? Na czym polega sukces leczenia w tej dziedzinie? Czy jest to wypadkowa jakichś konkretnych czynników? O ratowaniu życia w audycji „Radiowo-Naukowo” opowiedział prof. dr hab. Radosław Owczuk, dziekan Wydziału Lekarskiego na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym, lekarz specjalista anestezjologii i intensywnej terapii. Rozmawiała z nim Joanna Matuszewska.

– Przede wszystkim musielibyśmy zdefiniować sukces. My przyjmujemy do oddziałów anestezjologii i intensywnej terapii pacjentów w najcięższym stanie, niezależnie od tego, jakie jest schorzenie podstawowe. Dochodzi do znaczącego pogorszenia czynności funkcji życiowych, pacjent jest w stanie bezpośredniego zagrożenia życia i po kwalifikacji trafia do nas na oddział – wyjaśnił prof. dr hab. Radosław Owczuk.

– W pierwszym etapie leczenia zależy nam na tym, aby pacjenta ustabilizować i poprawić jego funkcje życiowe. Ten moment jest najtrudniejszy, najbardziej zagrażający życiu. Chodzi o to, żeby przeżył. To jest już bardzo duży sukces. Efektem ostatecznym jest stan, w którym pacjent optymalnie wraca do stanu sprzed zachorowania lub sytuacja, w której funkcje narządów można w jakiś sposób zastąpić na stałe lub czasowo – tłumaczył.

MÓZG NIE DO ZASTĄPIENIA

Jak przypomniano w audycji, oddziały anestezjologii i intensywnej terapii dysponują aparaturą, która umożliwia podtrzymywanie krążenia, oddychania oraz pracy nerek czy wątroby. Nie da się jednak zastąpić pracy mózgu.

– Co do tego nie ma wątpliwości. Myślę, że jeszcze długo tak będzie. Nawet gdybyśmy poszli w fantastykę i mówili o przeszczepieniu mózgu, to prawda jest taka, że materiału wcześniej zgromadzonego nie da się przenieść. Jednak funkcje większości innych narządów jesteśmy w stanie w dużej mierze podtrzymać lub zastąpić – zaznaczył dziekan Wydziału Lekarskiego na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym.

(Fot. Radio Gdańsk/Joanna Matuszewska)

– Jesteśmy bardzo stechnicyzowaną specjalizacją. Z jednej strony to szczegółowe monitorowanie pacjenta i jego funkcji życiowych, co mogłoby sprawiać dużą trudność poza oddziałem intensywnej terapii. Z drugiej strony mamy coraz więcej technik wspomagania funkcji narządów. Oczywiście, tradycyjną metodą jest farmakoterapia. Podajemy leki, które powodują np. zwiększenie ciśnienia tętniczego albo poprawę pewnych parametrów w zakresie innych narządów – sprecyzował.

Posłuchaj całej rozmowy:

pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj