Pandemia w żółtych i czerwonych strefach. Jak poradzą sobie z tym poszczególne miasta?

Od soboty cały kraj będzie strefą żółtą. Zachorowań jest tak dużo, że do żółtej wpadłoby około stu powiatów – a to 1/3 kraju. Stąd taka decyzja rządu. W strefie czerwonej na Pomorzu pozostanie Sopot. Do tego powiaty: kartuski, kościerski, pucki i słupski. Sopot ma już doświadczenie, bo w strefie czerwonej jest od niemal tygodnia. Jak sobie z tym radzi i czy mieszkańcy przestrzegają przepisów? Jak zostanie rozwiązany problem komunikacji miejskiej w Trójmieście? Gośćmi Joanny Stankiewicz w audycji Samorządowy Piątek byli: Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydent Sopotu, Piotr Borawski, wiceprezydent Gdańska oraz Przemysław Majewski, radny Prawa i Sprawiedliwości w Gdańsku. 

– Jest duża grupa ludzi świadomych, którzy wiedzą, że tylko wspólnie możemy zahamować rozwój epidemii. Wdrożyliśmy dużą akcję informacyjną. Straż miejska z policją kontroluje i nakłada mandaty – mówiła Magdalena Czarzyńska-Jachim.

– Widać zatłoczenie w autobusach i tramwajach. Dużo jest do zrobienia. Trzeba obserwować, jak to wygląda na poszczególnych liniach i tam, gdzie zatłoczenie jest największe, wprowadzać dodatkowe kursy. To pozwoli nam dbać o bezpieczeństwo i komfort – podkreślił Przemysław Majewski.

– Nie ma możliwości, żeby nagle trzykrotnie rozmnożyć liczbę tramwajów i autobusów, zatrudnić 3 razy więcej kierowców. Byłoby to zabójcze dla budżetu miasta. Dodajemy połączenia tam, gdzie wypełnienie pojazdów jest większe. Poprawiamy coś w każdym tygodniu – podkreślił Piotr Borawski. 

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj