Jest nowa wizja roweru metropolitalnego Mevo, nad którą pracowano przez wiele miesięcy. Jak oceniają ją eksperci od ruchu rowerowego oraz samorządowcy? Joanna Stankiewicz rozmawiała o tym o tym z Grzegorzem Pawlikowskim, oficerem rowerowym w Tczewie, Tomaszem Larczyńskim ze stowarzyszenia Lepszy Gdańsk oraz Andrzejem Bieniem, wiceprzewodniczącym rady miasta Gdyni.
– Jako przedstawiciel mniejszej gminy dbałem o to, żeby koszty związane z systemem były również korzystne dla naszych mieszkańców. Metropolia jest zróżnicowana, dlatego ceny abonamentów i wypożyczeń na poszczególne minuty muszą być dostosowane do portfela nie tylko mieszkańca Gdańska, Gdyni, ale również mniejszych miast. Z naszych badań ankietowych wynikało, że jest to pułap dalej osiągalny finansowo dla naszych mieszkańców. Byliśmy pozytywnie zaskoczeni, ponieważ szacowaliśmy, że wypożyczeń będzie mniej, a mieliśmy ok. 5 tys. osób zarejestrowanych w systemie, połowa z nich była aktywna. Widać było dużo osób, które jeździły na co dzień – mówił Grzegorz Pawlikowski.
– W zeszłym roku odbywały się warsztaty, były one bardzo ciekawe, miały być wznowione po pandemii, natomiast zamiast wznowienia usłyszeliśmy gotowe medialne zapowiedzi już gotowej wizji Mevo. Te zapowiedzi zawierają elementy tych warsztatów, natomiast, niestety, są bardzo niedopracowane lub wdrożone w sposób wątpliwy. System musi mieć podstawy ekonomiczne, wcześniej było to niezrównoważone. Niestety, nadal opłaca się zaoferować ofertę, która będzie rażąco tania, otrzymując zero punktów za jakość kosztorysu, ale 60 proc. punktów za samą cenę – dodał Tomasz Larczyński.
– Mevo 1.0 okazało się niewiarygodne, choć początkowo myśleliśmy, że to firma poważna. Nastąpiło rozczarowanie. Moim zdaniem wypracowano bardzo dobry model. Minuta jazdy to jest 15 groszy, w abonamencie pojedziemy za 30 zł miesięcznie. Rozmawialiśmy z mieszkańcami i przedstawicielami organizacji rowerowych po to, by nowe Mevo nie popełniło tego błędu, który zdarzył się w pierwszej edycji i żebyśmy otrzymali oferty, które będą realne. Mam nadzieję, że te propozycje, które spłyną, będziemy mogli poważnie rozpatrzeć – tłumaczył Andrzej Bień.