O likwidacji grup w przedszkolach, łączeniu dzieci z różnych roczników i związanym z tym chaosie, a także o źle naliczonych dodatkach stażowych nauczycieli, przez co niektórzy zostali wezwani do oddania nawet kilkunastu tysięcy złotych – czyli o poważnych problemach edukacji w Gdyni dyskutowano dziś w programie „Samorządowy Piątek Radia Gdańsk”.
Miasto, krótko po przeprowadzeniu rekrutacji, likwiduje grupy przedszkolne w miejskich placówkach. Taka sytuacja ma miejsce już w jedenastu przedszkolach. W efekcie do wspólnych, większych grup trafiają dzieci w różnym wieku, co nie podoba się rodzicom. Na te tematy z Joanną Stankiewicz dyskutowali radni Gdyni: Marek Dudziński (Prawo i Sprawiedliwość) oraz Adam Skurat (Samorządność Wojciecha Szczurka).
Czy w kontekście wprowadzanych zmian rodzice przedszkolaków mają się czego obawiać? – Nie. My dostosowujemy sytuację do panujących warunków. Mamy dramatyczny spadek urodzeń w Polsce, najwyższy od początku II wojny światowej. Widzimy to też w Gdyni, od 2017 do 2022 roku mamy 34 proc. mniejsze zapotrzebowanie na liczbę miejsc. W Gdyni przygotowaliśmy 1882 miejsca, a zgłosiło się 1654 dzieci, czyli 237 miejsc mamy niewykorzystanych. Trudno więc mówić o tym, że likwidujemy cokolwiek. Przede wszystkim sytuacja, jaka jest, powoduje, że musimy dostosować liczbę miejsc do obecnie panujących warunków. Mamy przedszkola, gdzie były stworzone grupy w salach, w których można było prowadzić jakieś zajęcia dodatkowe. Dziś w niektórych przedszkolach uwalniamy te sale i będą dzieci tam mieć zajęcia dodatkowe czy ruchowe. Jeśli chodzi o nas, o miasto, to w ostatnich ośmiu latach wybudowaliśmy siedem nowych przedszkoli z budżetu miasta: dwa na Karwinach, na Dąbrowie, Wiczlinie i w północnych dzielnicach miasta. Tak więc miejsca są, rekrutacja została przeprowadzona dobrze i każde dziecko ma miejsce w gdyńskim przedszkolu. Proszę się nie martwić o brak miejsc – argumentował Adam Skurat.
– Urzędnicy sytuacją tłumaczą niżem demograficznym. Czy te tłumaczenia są przekonujące? – dopytywała prowadząca rozmową.
– Niż demograficzny jest faktem, tak samo jest to, że po niżu zawsze następuje wyż demograficzny. Dlatego też niż daje dzieciom możliwość uczenia się w mniejszych grupach. Podobnie jest to możliwość dla nauczycieli, dyrektorów. Dlatego też dziwię się, że władze miasta nie chcą z tej możliwości skorzystać. I faktycznie grupy są likwidowane. Nie jest tak, jak mówił pan radny przed chwilą, że nie są. Dotyczy to m.in. mojego dziecka. Pięciolatka będzie miała w grupie sześciolatków, a słyszałem tez takie głosy, że sześciolatki mają trafić do trzylatków. Dyrektorzy zostali postawieni przed bardzo nieciekawą sytuacją: mianowicie dostali od prezydenta wytyczne, że z czterech grup mają zrobić trzy, z sześciu grup trzeba zrobić pięć. I teraz jakie dzieci gdzie przenieść? Dzieci, które często mają różną podstawę programową – na przykład w grupie sześciolatków zaczyna się czytać książki, a w młodszych grupach jeszcze nie. Jak jedna nauczycielka ma się zajmować jednocześnie pięcio- i sześciolatkami, realizując różne podstawy programowe? Mnie, jako rodzica, nie przekonują uspokajania pana radnego. Z żona obawiamy się, jak będzie. To, co nas bardzo niepokoi, to komunikacja ze strony miasta. Tak naprawdę nikt nic nie wie, a jestem przekonany, że przynajmniej w części z tych jedenastu przedszkoli rodzice nadal nie wiedzą, czy ta sytuacja ich także dotyczy. Przykładowo na Wzgórzu św. Maksymiliana w przedszkolu rada rodziców bardzo się postawiła po tym, jak dowiedziała się o tej sytuacji. Ja też dowiedziałem się o zmianach przypadkiem, na korytarzu. Okazało się, że przedszkoli w których pojedyncza grupa będzie likwidowana, jest więcej. Prawda jest taka, że bardzo mocno dotyka to i dzieci, i rodziców i spowoduje to chaos, w którym rodzice tak naprawdę nie wiedzą, co będzie dalej. Dlatego uważam, że mają powody do obaw i niepokoju – wskazywał Marek Dudziński.
Posłuchaj całej rozmowy:
raf