Zarobki polityków… niższe od zarobków prezesów gdańskich spółek. „Temat niezwykle wrażliwy”

Ile powinien zarabiać np. premier i jak powiązać zarobki polityków z zarobkami Polaków? To jedno z pytań, na które starali się odpowiedzieć goście „Śniadania Polityków”. Na naszej antenie dyskutowali Leszek Czarnobaj (Koalicja Obywatelska), Karol Rabenda (Republikanie), Joanna Senyszyn (Nowa Lewica) oraz Janusz Śniadek (Prawo i Sprawiedliwość).

 – W Polsce nie ma spójnego systemu płac – powiedziała Joanna Senyszyn. – Polacy zarabiają bardzo mało, więc alergicznie reagują na podwyżki, które są przyznawane pewnym grupom, a zwłaszcza grupom zawodowym, których nie lubią. Politycy są najmniej szanowaną grupą zawodową, prawie w ogóle nie mają prestiżu. W związku z tym reakcja na podwyżki dla polityków jest zawsze negatywna. I dlatego dziwię się, że PiS decyduje się na wprowadzanie kuchennymi drzwiami podwyżek dla tej grupy, ponieważ to spotka się z negatywną reakcją wyborców – stwierdziła.

Jednocześnie przyznała, że „niewątpliwie premier, czy prezydent zarabiają relatywnie mało, jeśli porównuje się to z innymi państwami”. – Posłowie włoscy uważają, że pójście do Parlamentu Europejskiego to jest wygnanie, bo tam zarabiają połowę tego, co w parlamencie włoskim – podała jako przykład.

Przypomnijmy, że w niedawno przeprowadzonym sondażu 84 procent badanych stwierdziło, że posłowie nie powinni otrzymać teraz podwyżek, ale w tej sytuacji powstaje też pytanie czy premier powinien zarabiać połowę tego, co szefowie gdańskich spółek? Prowadzący podał przykłady prezesa Gdańskiej Infrastruktury Wodociągowo-Kanalizacyjnej, który w 2020 roku zarobił 350 tysięcy złotych, prezesa Gdańskich Autobusów i Tramwajów – 346 tysięcy zł oraz prezesa Miedzynarodowych Targów Gdańskich – 343 tysiące zł. W każdym przypadku były to kwoty znacznie wyższe niż zarobki premiera.

– Zarobki to temat niezwykle wrażliwy – przyznał Janusz Śniadek. – Można odnosić się do wynagrodzeń w innych państwach, ale w takich proporcjach Polska wypada dramatycznie słabo, co potwierdza konieczność naprawy tej sytuacji. Przez kilka lat mieliśmy taką sytuację, że dla środowiska politycznego płace w ogóle były zamrożone, natomiast np. w budżetówce rosły. Teraz przyrost dla grupy politycznej odpowiada mniej więcej pięcioletniemu przyrostowi średniej płacy w sferze budżetowej. Jeśli potraktujemy te regulacje jako pewne wyrównanie, to wygląda to zupełnie inaczej.

Janusz Śniadek zaznaczył też, że „o podwyżkach w roku przyszłym dla wszystkich grup zawodowych powinniśmy rozmawiać w kontekście nowego ładu”. 

Co na to Koalicja Obywatelska? Jak zwrócił uwagę prowadzący audycję, Donald Tusk na polityce, szczególnie europejskiej „dorobił się milionów”, a teraz mówi innym politykom PO, że ma się sprzeciwiać podwyżce.

– Trzeba podejść do tego w sposób kompleksowy – przekonywał Leszek Czarnobaj. – Powiedzieć jaką kwotę w stosunku do średniej krajowej będzie się zarabiać na poszczególnych poziomach.

Jego zdaniem teraz jest „nie czas i miejsce na podwyżki”. – Nagle trzeba podwyższyć wynagrodzenia, bo jest presja ze strony posłów i senatorów – stwierdził. – System, owszem, trzeba porządkować, ale nie zgadzam się na to, żeby zacząć od polityków. Uporządkujmy sferę publiczną i dopiero wtedy rozpoczynajmy proces. Trzeba rozpocząć od budowania całej piramidy – tłumaczył.

Jako pozytywny przykład podał wynagrodzenia w azjatyckim państwie Bhutan. 

– To państwo w Himalajach, które nie stoi na zbyt wysokim poziomie rozwoju. Rozumiem, że PO będzie budowała teraz w Polsce drugi Bhutan, ale mam nadzieję, że nie dojdzie do władzy i nie będziemy musieli się z tym mierzyć – skwitował Karol Rabenda. 

Wracając do wątku wynagrodzeń, Karol Rabenda, stwierdził, że „temat podwyżek dla polityków jest zawsze trudny, więc nie był przez lata poruszany”. – Te wynagrodzenia w stosunku do wynagrodzeń obywateli realnie spadły. Jest propozycja związania mnożników ze średnią krajową. To jest bardzo dobrym rozwiązaniem, ponieważ nie będziemy mieli co kilka lat problemów z tym, że mechanicznie musimy decyzją polityczną podwyższać zarobki. I jeśli zarobki Polaków będą rosły, czego możemy sobie życzyć, to będą rosły także zarobki włodarzy miejskich czy państwowych – powiedział.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj