Politycy o Marszu Wolności. Karol Rabenda: „Ten protest nie był żadnym wyjątkowym wydarzeniem”

(Fot. Radio Gdańsk)

Ulicami Warszawy przeszedł Marsz Wolności, którego głównym organizatorem był Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej. W audycji „Śniadanie Polityków w Radiu Gdańsk” Krzysztof Świątek przeprowadził na temat tego wydarzenia burzliwą dyskusję z posłami: Markiem Rutką z Nowej Lewicy, Andrzejem Jaworskim z Prawa i Sprawiedliwości oraz Jerzym Borowczakiem z Platformy Obywatelskiej, a także z Karolem Rabendą, wiceministrem aktywów państwowych z Partii Republikańskiej.

Jerzy Borowczak stwierdził, że Donald Tusk, który wygłosił przemówienie podczas marszy, ma rację. – Oczywiście w pełni zgadzam się z Donaldem Tuskiem. Pamiętam naszą wyborczą akcję w 1989 roku, kiedy była kampania i walczyliśmy. Dzisiaj powiem szczerze: jestem w Platformie, zaprosił mnie tu kiedyś Maciek Płażyński i jestem zbulwersowany tym, co się dzieje, jak postępuje się z ludźmi, jak rozkrada się Polskę, jak rozdaje się stanowiska, jak kupuje się wiceministrów (ci, co zdradzili, są co najmniej wiceministrami). Normalnie boli mnie serce, że można tak działać, tak niszczyć ludzi – wskazywał.

Z kolei Andrzej Jaworski podzielił się wspomnieniami sprzed lat. – Co stało się 4 czerwca 1989 roku? Tego dnia rozdawałem ulotki „Solidarności” i jako osoba, która wtedy pisała maturę, namawiałem, żeby ludzie głosowali na ludzi „Solidarności”. Podszedł do mnie wtedy I sekretarz PZPR i groził, że zostanę usunięty ze studiów, że będę podlegał różnego rodzaju represjom; potem z dokumentów IPN-u dowiedziałem się, co po 1989 roku robiono z takimi młodymi ludźmi jak ja. Przypomnijmy, że wtedy tak naprawdę według pana Borowczaka skończył się komunizm, ale prezydentem został Wojciech Jaruzelski, a na prezydenta desygnowano Czesława Kiszczaka. Wczoraj, kiedy widziałem tą manifestację, to były de facto osoby, które wywodzą się z tego systemu – podkreślał.

Jako trzeci zabrał głos Marek Rutka, który również przedstawił swoje wspomnienia dotyczące wczorajszego dnia. – Byłem wczoraj na demonstracji w Warszawie. Jechałem pociągiem z Gdyni, rozmawiałem z wieloma ludźmi, którzy jechali tym pociągiem wspólnie ze mną i muszę powiedzieć, że to, co nas jednoczyło, to sprzeciw wobec tego, co od ośmiu lat dzieje się w kraju, i chęć, żeby Polska wróciła do rodziny krajów demokratycznych, szanowanych, żebyśmy nie musieli wstydzić się tego kraju na arenie międzynarodowej, a nasze dzieci nie były zmuszane do emigracji – sugerował.

Karol Rabenda, który wypowiadał się jako ostatni, zaznaczał, że wczorajszy protest nie był żadnym wyjątkowym wydarzeniem. – To demonstracja, jakich w ostatnich latach mieliśmy wiele. Takie manifestacje organizował pan Kijowski, pani Lempart, a teraz Donald Tusk, więc to nie jest nic nowego. Powiedzmy, że były one porównywalne: mamy kampanię wyborczą, a dla partii, która dostaje kilka milionów głosów, taki wysiłek organizacyjny nie jest żadnym osiągnięciem. Platforma Obywatelska ma też dużo środków z pieniędzy publicznych, więc ma zdolności wystarczające, żeby przywieźć i zorganizować taki marsz – oceniał.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj