Dyskusja o głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu. W tle nieuchwalona ustawa budżetowa

Można zakładać, że obecny rząd PiS jest na półmetku, niewiele czasu zostało do momentu, gdy Sejm będzie zajmował się wotum zaufania dla premiera i dla nowego gabinetu Mateusza Morawieckiego. Czy obecny premier zdobędzie większość? Jakie nastroje panują w Prawie i Sprawiedliwości, a co sądzą przedstawiciele opozycyjnych ugrupowań? Między innymi te tematy poruszyliśmy w „Śniadaniu Polityków w Radiu Gdańsk”. 

Bartosz Stracewski o przyszłości obecnego rządu oraz perspektywach uzyskania przez niego wotum zaufania rozmawiał ze swoimi gośćmi: posłankami Dorotą Arciszewską-Mielewczyk (PiS) i Wioletą Tomczak (Polska 2050), senatorem Kazimierzem Kleiną (Platforma Obywatelska) oraz wicewojewodą pomorskim Aleksandrem Jankowskim (Suwerenna Polska).

– Jestem parlamentarzystką z siedmiokadencyjnym doświadczeniem, byłam i w opozycji, i w koalicji. Są kroki, które trzeba, można i należy wykonać. Przynajmniej my, jako obóz posiadający rządzący rząd, powinniśmy skorzystać z tych wszystkich możliwości przedstawienia rządu. A to nawet dlatego, że w exposé będzie możliwość przedstawienia tej drogi, którą byśmy szli i tych celów, które byśmy realizowali, gdybyśmy dalej mogli funkcjonować jako rząd i jako klub, który ma największą liczbę posłów – czyli Prawo i Sprawiedliwość, które wygrało wybory jako jedna lista i jeden komitet. Ja jestem odporna na słowa krytyki, bo taka jest rola opozycji. Ona jest czasem śmieszna i urągająca inteligencji i osobom, które zostały wyznaczone przez pana premiera Morawieckiego. One nie są uzasadnione, te kpiny są nie na miejscu. Zwłaszcza, gdy wypływają z ust osób mówiących tyle o dobrych manierach i zasadach, które mają teraz obowiązywać. A więc należałoby uszanować ten moment, w którym możemy skorzystać z przedstawienia naszych propozycji. Potem będzie można to porównać z tym, co będzie ewentualnie realizowane, wdrażane w życie przez następne rządy. Ja jestem nastawiona na pracę, bo czy jest się w Sejmie, czy w Senacie, czy jest się w opozycji, czy w koalicji, to mamy swoje obowiązki wobec wyborców. Będziemy pracować tak, jak zawsze, więc wydaje mi się, że jest pewna procedura, którą trzeba przejść, wytrzymać, ale też uszanować i odnieść się do tych propozycji, które padną w exposé pana premiera Morawieckiego. A co się zdarzy? Wróżką nie jestem, ale na pewno będzie to okazja do zapoznania się z naszymi ambitnymi zadaniami – przekonywała Dorota Arciszewska-Mielewczyk.

– Wyraźnie widać, kto stanowi większość w Sejmie i jest to wyraźna większość, z dużą przewagą. Oczywiście tej większości prezydent powinien w pierwszej kolejności powierzyć misję formowania rządu. Nie zrobił tego, wykorzystując – jak powiedział – tradycję. Jeżeli byłoby tak, że nie ma tej większości, to już dawno byłby powołany właśnie ten rząd, w oparciu o PiS. Oczywiście tego nie ma, większość w Sejmie stanowią partie koalicyjne, które mają dużą przewagę. Myślę, że w samym PiS-ie nikt nie wierzy w to, że ten rząd, który został ostatnio powołany na dwa tygodnie, jest w stanie zdobyć poparcie. Nawet w samym rządzie nie ma tej wiary. Dlaczego? Dlatego głównie, że rząd nie wykonuje swoich podstawowych obowiązków, które w końcówce roku powinien wykonać. Wydaje mi się zresztą, że to jest próba jakiejś destrukcji skierowanej przeciwko większości, która po 11 grudnia sformułuje rząd. Mówię tu o złożeniu do Sejmu projektu ustawy budżetowej. Nad tym projektem praktycznie natychmiast po zaprzysiężeniu parlament powinien pracować. I tak się działo zawsze w przeszłości. Proszę zauważyć, że dziś jest już grudzień i wydaje się, że rząd nie złoży tej ustawy budżetowej do Sejmu; będzie złożona dopiero 12 czy 13 grudnia, bo tylko rząd ma prawo złożenia projektu ustawy budżetowej, a nie większość sejmowa. Jest to więc wyraźna destrukcja i niszczenie podstawowych struktur i zasad funkcjonowania państwa. Co więcej, obecny rząd nie wierzy, że będzie rządził, także wprowadzając podatek VAT od żywności od 1 stycznie przyszłego roku. Chcielibyśmy w Sejmie i Senacie normalnie pracować nad ustawami, ale widać, że to jest praktycznie niemożliwe – argumentował z kolei Kazimierz Kleina.

– To, co się działo przez osiem ostatnich lat, pokazało, że Trzecia Droga musiała się pojawić w Sejmie. Jesteśmy od tego, żeby pokazać, że chcemy przestać się kłócić, a iść do przodu i załatwiać ludzkie sprawy. Taką ludzką sprawą będzie budżet państwa. Jeżeli marszałek Hołownia uzna, że wszystko proceduralnie odpowiednio się zadziało i dokumenty zostały złożone, to nie wątpię w to, że nada temu dalszy bieg. Posiedzenie po przerwie mamy w środę, dziś jest poniedziałek – poczekajmy i dajmy szansę obecnemu rządowi. Ale tak naprawdę bezradnemu rządowi. Bo to są ludzie, którzy weszli do rządu i są postrzegani przez społeczeństwo jako osoby, które poszły i wezmą z tego dwutygodniowego rządu uposażenie. Oni nie zostawią po sobie żadnego dobrego dorobku, który ma procentować. Na razie posiłkują się tym, co my wypracowywaliśmy przez ostatnie trzy lata jako Polska 2050, co jest wypracowane w kampanii wyborczej. Mówią o tym, że to właśnie te projekty, o których mówiliśmy, te programy są dla nich ważne. Głosowali za in vitro – oczywiście bardzo się z tego cieszę. Padały słowa, że wręcz ukradli nam te projekty. Ale jeżeli to są projekty dobre dla Polaków i Polek to proszę bardzo czerpać pełnymi garściami. My nie musimy przypisywać sobie sprawczości, że my to wprowadziliśmy. Najważniejsze, żeby naszym obywatelom, nam wszystkim, żyło się lepiej – przekonywała Wioleta Tomczak.

– Nawiązując do słów senatora Kleiny, chcę powiedzieć, że takie bezwstydne i manipulacyjne krytykowanie pana prezydenta – padały tu słowa, że jest destruktorem państwa polskiego – nie przystoi polskiemu parlamentarzyście. Osiem lat temu wybory parlamentarne odbyły się 17 października, a rząd utworzył się w drugim tygodniu grudnia. I pan prezydent miał wtedy pełną możliwość – a była wówczas niezbita większość jednej formacji, a nie tak, jak teraz, że kilka jest w koalicji i do tego jeszcze do niedawna nie miała umowy koalicyjnej – już w pierwszym możliwym terminie powołać rząd. Ale nie zrobił tego, bo pan prezydent jest obywatelem, który szanuje polskie prawo, polski system konstytucyjny i umożliwił zrealizowanie polskiej tradycji parlamentarnej do końca – dodał Aleksander Jankowski.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj