Bezdomni zmorą Kartuz. Mieszkańcy mają dość, a miasto jest bezradne [SOS REPORTERZY]

(Fot. Pixabay)

Radio Gdańsk interweniuje w Kartuzach. Mieszkańcy miasta poskarżyli się nam na bezdomnych, którzy zaczepiają przechodniów, klientów restauracji i śpią, gdzie tylko popadnie, czyli w kościołach, na klatkach schodowych, a nawet w pomieszczeniach z bankomatami. Co na to władze miasta?

– Bezdomni siedzą często w dziwnych miejscach. Przydałoby się, żeby miasto coś zrobiło, gdyż jest to taka antywizytówka. Gdy są jakieś imprezy, to ludzie nie mogą spokojnie usiąść. No i ten nieciekawy zapach. Często w parku piją alkohol. Młoda, zaniedbana kobieta przy dzieciach ściągnęła ostatnio majtki i zaczęła oddawać mocz na stojąco – mówi jedna z mieszkanek.

– Są strasznie głośni i bardzo wulgarni. Wchodzą do lokalu jak do siebie. Często zaczepiają klientów, żeby dali im pieniądze. Mówią też, że znają szefa i mogą się załatwić. Staramy się ich wypraszać, ale słuchają różnie. Zginęła nam mydelniczka, wkłady do niej czy też papier. Nie ma nad nimi żadnej kontroli. Są natarczywi. Klienci się skarżą, bo chcą w spokoju zjeść. – przyznaje obsługa kartuskich restauracji.

MOŻLIWE ROZWIĄZANIA

– Zawsze powtarzam, że dobrym rozwiązaniem byłyby prace społeczne, takie jak sprzątanie miasta, a nie dawanie zasiłków. Byłoby to dla nich jakieś zajęcie, a także czasu do myślenia o alkoholu mniej. Zobowiązania zawsze motywują jakoś człowieka – radzi jedna z mieszkanek Kartuz.

– Władze powinny to jakoś unormować. Karanie i szykanowanie to nie są jedyne rozwiązania. Ci ludzie nie potrafią się odnaleźć. To my powinniśmy im pomóc. Tu nie da się znaleźć złotego środka. Należy zrobić ankiety, przebadać problem i spróbować rozwiązać to całościowo. To nie jest tak, że damy obiad, bo nie samym chlebem człowiek żyje – zauważa Andrzej Pryczkowski, radny Rady Miejskiej w Kartuzach.

WŁADZE MIASTA POMAGAJĄ, ALE WIĘCEJ ROBIĆ NIE MOGĄ

– Kartuzy to miasto powiatowe, więc z innych gmin przyjeżdżają tu różne osoby. Opiekujemy się bezdomnymi. Miasto ich bardziej przyciąga. W innych gminach nie ma domów opieki i noclegowni. Na okres zimowy zapewniamy im przechowalnie, czyli tzw. ogrzewalnię. Są też domy pobytu, więc się nimi opiekujemy. Warunkiem jest to, że muszą być trzeźwi. Zdarzają się też jednak informacje, że ktoś śpi na klatce schodowej – przyznaje Grzegorz Gołuński, burmistrz Kartuz.

– Miasto nie ma możliwości nic zrobić, bo warunki są jasne i przejrzyste. Te osoby często nie chcą opieki, bo wolą właśnie tak żyć. W dużej mierze jest to wina społeczeństwa. Bezdomni wyciągają rękę do ludzi, a oni dają im środki finansowe, które przekładane są głównie na alkohol. W Kartuzach nikt z głodu nie umarł, każdy może zjeść obiad w pomocy społecznej. Jeżeli człowiek nie jest ubezwłasnowolniony, to my nie mamy na niego wpływu. Nie możemy go nigdzie odesłać. Wielokrotnie nas to boli – dodaje burmistrz.

Mieszkańcy Kartuz mają nadzieję, że miasto w końcu rozwiąże problem z bezdomnymi. Coraz częściej słychać głosy, że „tak nie da się żyć”.

Posłuchaj materiału dziennikarza Radia Gdańsk:

Czekamy na Państwa propozycje tematów do audycji. Czym jeszcze powinniśmy się zająć? Nasz mail to: sosreporterzy@radiogdansk.pl.

Grzegorz Armatowski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj