Obiecuje duże zyski, potem znika z pieniędzmi. „Pani Aneta” nie jest lekarzem, lecz oszustką [SOS REPORTERZY]

Oszustka podaje się za lekarza i właściciela spółki, która wynajmuje samochody. Pani Aneta, bo tak się przedstawia, jeździ po całej Polsce i szuka potencjalnych inwestorów. Ci biorą duże kredyty, przekazują pieniądze kobiecie, a potem zostają z niczym. Na trop oszustki wpadła grupa detektywistyczna z Gdyni.

Poznał ją wiosną zeszłego roku. Przedstawiła mu się jako lekarka, która prowadzi działalność, zarządza spółkami wynajmującymi samochody marki premium. Jak do tego doszło, skoro kobieta nigdzie się nie ogłasza?

– Syn poznał ją przez swojego znajomego, z którym wcześniej pracował w jednej z dużych sieci handlowych. Zaproponowała mu współpracę. Był wtedy w potrzebie zarobienia jakiś pieniędzy, bo nie miał pracy. Najpierw zaproponowała mu, że powinien wziąć udział w spółce. Niestety był za młody. Miał 21 lat. Prawdopodobnie nie mógł wziąć kredytu na siebie. W związku z tym zaproponowała mu, że jeśli znajdzie kogoś, kto taki kredyt będzie mógł wziąć, albo stanie się prokurentem takiej spółki, to wówczas on dostanie jakiś procent z udziałów – wyjaśnia matka jednego z pokrzywdzonych.

OSZUSTKA ROBI DOBRE WRAŻENIE

Okazuje się, że oszustka wie, jak manipulować ludźmi. Dokładnie rozumie, co należy mówić. Czy to nie był moment, kiedy można było zacząć coś podejrzewać?

– Nie. Ta osoba przyjechała, ja ją poznałam. W obyciu była dosyć dystyngowana, elegancko ubrana, samochód miała całkiem pokaźny. Rozmowa z nią była na poziomie. Zaznaczyła, że jest lekarzem. Opowiadała historie z prywatnego życia. Ona również mnie chciała zwerbować do takiej spółki. Oczywiście potrzebowała pieniędzy. Być może nawet bym się na to skusiła, tylko że wcześniej miałam problem z dowodem osobistym, bo został mi skradziony i ja takiego kredytu wziąć nie mogłam – dodaje.

SZANTAŻOWANIE

Skoro nie udało się zdobyć pieniędzy, to nie powinno też być strat. Okazuje się jednak, że nie udało się ich uniknąć.

– Syn stracił pieniądze, ale dopiero po zakończeniu tych wszystkich spraw. Okazało się, że niby ktoś ukradł jej pieniądze pozyskane z kredytów, które osoby na nią wzięły. Zaczęła szantażować, najpierw syna, potem mnie jakimiś ciemnymi typami, którzy mieli po niego przyjść. W związku z tym zasugerowała, że powinien zapłacić 30 tysięcy złotych, żeby prezesi spółek byli cicho. Trochę się przestraszyłam, bo syn jest schorowany. Stwierdziłam, że dla świętego spokoju warto jej te pieniądze dać – tłumaczy matka pokrzywdzonego 21-latka.

KREDYTY NA 370 TYS. ZŁOTYCH

To nie jedyny przypadek działania oszustki.

– Syn mojej partnerki namówił mnie właśnie na taką spółkę. Pojechaliśmy do Warszawy i wzięliśmy kredyty w danych bankach. To były trzy banki, z czego kredyty były udzielane na dosyć duże kwoty. Myślałem, że już jestem w tej spółce, cały czas podpisywałem umowy, żeby uzyskać pieniądze. Straciłem około 370 tysięcy złotych. Spłacam te kredyty, ale teraz w grę wchodzi też komornik, bo są to takie kwoty, których nie jestem w stanie pokryć ze swojego wynagrodzenia – mówi jeden z oszukanych.

SPRAWA TRAFIŁA NA POLICJĘ

Co było takiego kuszącego w ofercie proponowanej przez oszustkę?

– Zostaliśmy oszukani. Mieliśmy być w spółce i czerpać zyski z działalności, czyli wynajmu samochodów. Myślałem, że już jestem w tej spółce, skoro kredyty zostały przydzielone w takich kwotach. Sprawę zgłosiłem na policję i do prokuratury. Ja już się nie kontaktuję, tylko czekam na wyjaśnienie sprawy przez organy ścigania – dodaje pokrzywdzony.

USTAWIONE SPOTKANIE

Sprawą zajmowali się również detektywi z Gdyni. Wpadli na trop oszustki. Zaaranżowali spotkanie. Czy udało się zebrać dowody?

– Na tym spotkaniu spróbowałam się dowiedzieć, jak wygląda cały mechanizm działania pani Anety. Zostałam polecona przez jedną osobę, żeby w ogóle chciała ze mną rozmawiać. Pani Aneta jest bardzo zainteresowana takimi rozmowami, gdyż wtedy próbuje przedstawić wachlarz możliwości, które ma człowiek. Proponuje 30 procent od kwoty, którą weźmie się w banku jako zysk bez żadnych kosztów czy podatków. Do tego dostaje się 3 procent od wynajmu każdego leasingowanego samochodu. Otrzymujemy również około 30 procent, jeżeli zainwestujemy w te samochody. Pani mówi o wielu spółkach, w których jest właścicielem, ale jedynie na aktach notarialnych. Nie ma jednak żadnych papierów. Udało mi się od niej wyciągnąć trzy nazwy spółek. Sprawdziłam je, to istnieje tak naprawdę jedna. To jawne oszustwo – ostrzega detektyw.

NIEBEZPIECZEŃSTWO NIE ZNIKNĘŁO

Jak się dowiadujemy, kobieta cały czas działa. Gdzie może grozić nam niebezpieczeństwo?

– Po spotkaniu, żeby bardziej ją zainteresować, to zaproponowałam jej moją inwestycję w wysokości 80 tysięcy. Pani była na tyle chętna i chytra, że chyba do wtorku następnego tygodnia tutaj siedziała. Ona nie pochodzi stąd, tylko z południa Polski. Jeździ po kraju i wszystkich ludzi tak samo namawia. Mówi dużo, mydli oczy, ale to nie jest nic, co by było dla mnie przekonujące. Sprawdziłam ją. Nie jest żadnym lekarzem, nie ma licencji lekarskiej – informuje.

WIERZCHOŁEK GÓRY

Lista pokrzywdzonych jest dłuższa. Do ilu udało się dotrzeć detektywom?

– Udało nam się odszukać cztery pokrzywdzone osoby. Jedni wzięli kredyty, u innych przez konto zostały przepuszczone pieniądze, a jeszcze inni po prostu pożyczyli swoje oszczędności tej kobiecie. Chcielibyśmy znaleźć inne osoby, które mogłyby złożyć pozew zbiorowy, żeby tą panią w jakiś sposób zatrzymać. Przypuszczam, że pani jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Tam są ważniejsze osoby od niej – zauważa detektyw.

ADWOKAT RADZI

Co robić, gdy znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że nas oszukano? Gdzie szukać pomocy?

– W takiej sytuacji pan, który dał środki tej osobie, ma duży problem, bo zgodnie z umową, którą zawarł, musi się z niej wywiązać. Odzyskanie tych pieniędzy będzie trudne. Jeżeli jest zawiadomienie na policji, to pokrzywdzony może wystąpić jako oskarżyciel posiłkowy, ale jesteśmy na etapie postępowania przygotowawczego. Jak domyślam się, jesteśmy na etapie postępowanie w sprawie, nie ma jeszcze postawionych zarzutów. W związku z tym trzeba czekać na to, co zrobi policja, jakie podejmie działania i czy w ogóle danej osobie będą postawione jakiekolwiek zarzuty – tłumaczy adwokat Arkadiusz Rozpędowski.

Radiu Gdańsk nie udało się skontaktować z panią Anetą. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Komenda Miejska Policji w Kaliszu. Jak udało nam się ustalić, podejrzana o oszustwo nadal działa. Jeżeli ktoś z państwa miał podobny przypadek lub też miał kontakt z oszustką, to prosimy o kontakt pod adresem sosreporterzy@radiogdansk.pl.

Posłuchaj materiału dziennikarza Radia Gdańsk:

Czekamy na Państwa propozycje tematów do audycji. Czym jeszcze powinniśmy się zająć? Nasz mail to: sosreporterzy@radiogdansk.pl.

Grzegorz Armatowski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj