Mieszkańcy Gdańska protestują przeciwko zmianom w rozkładach jazdy autobusów. Zarząd Transportu Miejskiego zmienił trasy kursowania dwóch z trzech linii przejeżdżających przez dzielnicę św. Wojciech. Sęk w tym, że kierowcy autobusów, chcąc ominąć korek na Trakcie Świętego Wojciecha i tak jadą starą trasą. Mijają przystanki, na których nie mogą się zatrzymać. Brzmi śmiesznie, ale pasażerom do śmiechu nie jest.
– Ostatnie zmiany to wyłączenie autobusów 200 i 232. Jadą tą samą trasą w kierunku Pruszcza, robią te same kilometry Jeżeli jest korek, to i tak omijają go przez centrum. Co to za oszczędność, skoro komunikacja utrzymuje się z pasażerów? Nie ma stacji kolejowej, a dzieci muszą dotrzeć do szkoły, dorośli chcą dojechać do pracy. Jeżeli ktoś nie ma samochodu, to autobus jest jedynym wyjściem – wyjaśnia mieszkaniec dzielnicy.
„TO WIELKA GŁUPOTA”
Mieszkańcy czują się wykluczeni komunikacyjnie. Zastanawiają się, dlaczego zlikwidowano im połączenia.
– Nie ma logicznego wyjaśnienia. Mieszkańcy Dolnego Wojciecha mogą dojść. Mieszkańcy Górnego Wojciecha tej szansy jednak nie mają. To wielka głupota. Czym jest to spowodowane, że autobusy się tu nie zatrzymują? Jesteśmy wykluczeni przez to, że autobusy się tu nie zatrzymują. Władze Gdańska nie dbają o ościenne dzielnice – zauważa mieszkanka okolicy.
– Jeśli Aleksandra Dulkiewicz dalej będzie olewać okolicznych mieszkańców, to o głosy trzeba będzie prosić na kolanach – ostrzega jeden z protestujących.
AUTOBUS BYWA, ALE MIEJSC BRAK
– Wszystkie autobusy w stronę Gdańska jadą z Pruszcza. To duże miasto, skąd napływa wiele osób. Jeździmy w dużym tłoku. Pojazdy są bardzo przepełnione. Jestem emerytką. Nie mam szans usiąść, gdy jadę do lekarza. Gdy są godziny szczytu, to czasami nie można nawet wejść – podkreśla seniorka.
Przygotowano specjalną petycję dostępną na stronie internetowej, aby władze miasta zobaczyły, co się dzieje. To nie tylko kwestia Świętego Wojciecha.
– To wszystko się nawarstwiało, więc postanowiłem zareagować. Podpisy zbierane są wirtualnie. Całość trafi na biurko prezydent Aleksandry Dulkiewicz. Mam nadzieję, że władza zobaczy, że nie jest to tylko jeden głos z jednej dzielnicy – wyjaśnia aktywista.
MA BYĆ CISZEJ
Kto wpadł na pomysł, aby przyciąć te linie autobusowe? – Wpływały wnioski od mieszkańców, żeby uspokoić ruch w tych dzielnicach. Bano się, że tak duże pojazdy mogą wpłynąć na konstrukcje budynków. To także wąska ulica, więc autobusy miały trudność w pokonywaniu tzw. mijanek – zaznacza Dorota Kuś, z zarządu Transportu Miejskiego w Gdańsku.
Jednak kierowcy autobusów pokonują niejednokrotnie te trasę, aby uniknąć korków. – Gdy tak się dzieje, to centrala o tym wie. Pojazdy są wyposażone w system liczenia pasażerów. Jeżeli są dokonywane jakieś cięcia, to w oparciu o analizę tych danych. Tak było i w tym przypadku – dodaje.
„MIESZKAŃCY MOGĄ BYĆ ROZGORYCZENI”
Mieszkańcy protestują. Autobusy kursują rzadko i są przepełnione. Konsultacje jednak nic nie dały? – Będziemy obserwować dopełnienia. Jeżeli tłok będzie za duży, to damy autobus przegubowy, bądź dołożymy kursy. Jeżeli petycja do nas trafi, to z pewnością zostanie rozpatrzona. Na tę chwilę nie planujemy powrotu do tego, co było wcześniej. Wiem, mieszkańcy mogą być rozgoryczeni – podsumowuje Dorota Kuś.
Zobaczymy, czy ZTM dotrzyma słowa. Na ile zadowoli to mieszkańców Gdańska? Radio Gdańsk trzyma rękę na pulsie w tej sprawie.
Posłuchaj:
Czekamy na państwa propozycje tematów do audycji. Czym jeszcze powinniśmy się zająć? Nasz mail to: sosreporterzy@radiogdansk.pl.
Grzegorz Armatowski/pb