Wyjechał do Kambodży, aby pomóc dzieciom w nauce angielskiego. Teraz nie może wrócić do domu

(fot. Zrzutka.pl)

Pół miliona złotych potrzeba na lot do Polski ciężko chorego gdańszczanina. Musi wrócić, ponieważ to dla niego jedyna szansa, aby wyzdrowieć. Przez swój ciężki stan zdrowia nie jest w stanie podróżować samolotem rejsowym i musi skorzystać z bardzo kosztownego transportu medycznego. Ucząc dzieciaki angielskiego, Mikołaj dawał im szanse na lepsze życie, realizując przy tym siebie. Bezinteresownie pomagał innym. Teraz sam potrzebuje pomocy. W jaki sposób można pomóc 31-latkowi?

31-letni Mikołaj Tabaro wyjechał do Kambodży, by tam uczyć dzieci języka angielskiego. Nagle stracił przytomność. Lekarze zdiagnozowali u niego m.in. rozległy zawał serca, zakrzep i sepsę. Mężczyznę cudem udało się uratować, ale czeka go długie leczenie. Jego rodzina chciałaby przetransportować go do Polski, ale może się to odbyć jedynie specjalnym samolotem medycznym.

– W żyłach pojawił się zakrzep, który w każdej chwili może się oderwać i zablokować przepływ krwi. Przy głębszym oddechu zapada się lewa komora, serce jest niewydolne, działa tylko w 35 proc. Stoimy pod ścianą, bo specjaliści mówią, że nie ma tu ani sprzętu, ani ludzi, którzy mogliby sobie z tym poradzić – mówi mama Mikołaja Ewa Tabaro.

PROBLEM Z SAMOLOTEM

Jedyną szansę, by przeżył, daje transport do Polski. To podróż przez co najmniej 20 godzin, z co najmniej dwoma przesiadkami, koczowanie w kolejkach na lotnisku. Powrót w takim stanie rejsowym samolotem jest niemożliwy. Jedyne wyjście to transport medyczny, na który bliscy nie mogą sobie pozwolić.

– Mikołaj w Polsce płaci podatki, płaci ZUS, wykupuje dodatkowe ubezpieczenia. Przy podpisaniu umowy Ubezpieczalnia zapewnia cię, że jesteś chroniony, a w sytuacji krytycznej zostajesz bez pomocy. Rachunki za szpital, badania, konsultacje i lekarstwa nie zawsze są honorowane, więc pieniądze ze zbiórki będą wykorzystane również na codzienne rachunki za szpital, lekarstwa, niestety też hotel i życie do czasu, aż stan Mikołaja będzie odpowiedni, by móc go przetransportować. Czekamy na odpowiedź z centrali lotów sanitarnych na temat kosztów. Wstępne szacunki to minimum 100 tys. dolarów – dodaje ciocia Mikołaja, Anna Pańczuk.

Mikołajowi może pomóc każdy. Link do zbiórki znajdziemy >>>TUTAJ.

Posłuchaj materiału dziennikarza Radia Gdańsk:

Grzegorz Armatowski/kł

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj