Epidemia koronawirusa stawia przed nauczycielami, rodzicami i uczniami wiele wyzwań. Z drugiej strony za oknem mamy piękną zimę. Wprawdzie szkolna bitwa na śnieżki nie jest możliwa, a sanki w większości schowane są w magazynie przy sali gimnastycznej, to jednak Szkoła Podstawowa w Trąbkach Wielkich postanowiła zachęcić swoich uczniów do indywidualnych zabaw na śniegu. Efekty twórczych aktywności można uwiecznić na zdjęciach i wziąć udział w konkursie. – Dawno takiej zimy nie było. To wielka radość dla naszych uczniów. Baraszkują po tym śniegu. Część lekcji wychowania fizycznego odbywa się na zewnątrz. Wykorzystujemy naturalne walory terenu naszej szkoły. Nawet zaangażowaliśmy uczniów będących na zdalnym nauczaniu. Pani Ostrowska zorganizowała piękny konkurs fotograficzny polegający na tym, że dzieci wykonały zdjęcia swoich modeli przestrzennych ulepionych ze śniegu. I to nie są tylko bałwany. A konkurs jeszcze trwa – mówi Ewa Tuz, dyrektor Szkoły Podstawowej w Trąbkach Wielkich.
– W organizacji zajęć zdalnych wykorzystaliśmy metodę synchronicznej nauki, czyli nauczyciel i uczeń pracują w tym samym czasie. Mamy też lekcje asynchroniczne, czyli nagrany film, prezentacja, linki do materiałów edukacyjnych oraz dokumentów. To jednak występuje tylko w przypadku nagłej nieobecności nauczyciela, ewentualnie jako materiał dodatkowy, który jest wykorzystywany przez uczniów przygotowujących się do konkursu – dodaje Ewa Tuz.
TO DOBRY CZAS NA POMAGANIE
Kontakt z drugim człowiekiem jest niezwykle ważny. Pan Władek dostarcza potrzebującym najpotrzebniejsze produkty, które często bywają ogromną pomocą. Szczególnie zimą bywa ona cenna.
– Nie spotykam się obecnie z sytuacją, żeby ktoś nie chciał pomocy. Przedstawiciele zaprzyjaźnionego Domu Dziecka w Szymanowie mówią, że na Warmii i Mazurach nie ma tylu sponsorów. Ostatnio do Olsztyna wysyłałem 12 ton produktów. Niestety, okazało się, że muszę zapłacić za transport. I to mnie przeraża. Od dawna się z tym nie spotkałem. Ze wspomnianym domem dziecka współpracujemy 30 lat i nigdy takiej sytuacji nie było – tłumaczy Władysław Ornowski, prezes Fundacji „Pan Władek”.