Wigilia w Środowiskowym Domu Samopomocy w Marszewskiej Górze

(fot. Radio Gdańsk)

Gośćmi Beaty Gwoździewicz w audycji „Więcej Serca i Mniej Barier” byli przedstawiciele Środowiskowego Domu Samopomocy w Marszewskiej Górze w gminie Przywidz: kierownik Anna Kolaska, Monika Węcewicz, która jest pedagogiem, Robert Deja, który jest opiekunem i kierowcą oraz zaprzyjaźniony z domem samopomocy Władysław Ornowski z fundacji „Pan Władek”.

Można powiedzieć, że ci przyjaciele są prawie jak rodzina, często w okresie świąt Bożego Narodzenia spędzają wspólnie wiele czasu. Tak było też tym razem. W Środowiskowym Domu Samopomocy odbyła się wigilia, w której uczestniczyły osoby na co dzień związane z tą instytucją – które własnoręcznie przygotowały wszystkie potrawy – i goście.

Jak to ważne jest dla osób przychodzących do domu samopomocy? – Myślę, że dla tych osób jest to bardzo ważne, dlatego że większość z nich nie ma okazji zjeść takiej kolacji wigilijnej w domu, czy spotkać się w gronie osób bliskich, czy rodziny. Nie mają w ogóle takiej atmosfery ani tradycji. Są to osoby samotne, a u nas mają okazję zobaczyć, jak to wygląda – wskazywała Monika Węcewicz.

– Na naszą wigilię przychodzi Mikołaj, my zawsze staramy zabezpieczyć jakieś małe prezenty, każdy zostaje wywołany, też daje to miłą, świąteczną atmosferę. Później robimy wszystko do kolacji wigilijnej, przygotowujemy to razem z podopiecznymi – od pierogów do ciast. W tym roku nie było nas stać na catering, bo inflacja wywindowała ceny – niestety, albo stety, bo jednak wszystko przygotowaliśmy wspólnie i był to świetnie spędzony czas – stwierdziła Anna Kolaska.

(fot. Radio Gdańsk)

Na wigilii było bardzo dużo gości, wójt, skarbnik i dzieci ze szkoły w Przywidzu, które robiły jasełka. – Byłem na kilku jasełkach, ale te rzeczywiście były wyjątkowe. Można powiedzieć, że na narodzenie pana Jezusa czekały dzieci na wszystkich kontynentach, w wielu krajach – i Indianie, i Australijczycy. Trzeba powiedzieć, że po raz pierwszy się z tym spotkałem, że tak jakby przesuwał się czas i po kolei było spotkanie z synem bożym – zaznaczył Władysław Ornowski.

– Trzeba jeszcze dodać, że ze szkołą z Przywidza współpracujemy od lat i to już nie pierwsze jasełka, które u nas przedstawiała. Należy zaznaczyć, że ciasta i wkład do nich, gotowe półprodukty, babeczki i inne rzeczy zapewnia nam pan Władek, za co bardzo dziękujemy. On wspiera nas, my w miarę możliwości wspieramy jego, działamy wspólnie i dobrze się to układa – tłumaczył Robert Deja.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj