Uwielbiają gotować, niektórzy znają się na kuchni bałkańskiej, a są nawet tacy, którzy prowadzą blogi kulinarne. Testerzy kulinarni rozpoczęli walkę o pracę marzeń w Radiu Gdańsk.
W naszym studiu Magda Szpiner i Włodek Raszkiewicz przesłuchują pierwszych kandydatów, którzy będą chodzili po lokalach, jedli, pili i opowiadali o tym naszym słuchaczom.
– Okrążyliśmy niemal cały świat. Usłyszeliśmy historie o gotowaniu u króla w Kambodży, o najostrzejszych papryczkach świata, które rosną w jednym z trójmiejskich ogródków, byliśmy w Kapsztadzie.
Dowiedzieliśmy się jak mężczyźni rozpieszczają kulinarnie swoje żony i co robią pewne kobiety w każdy, środowy wieczór. W pierwszym dniu przesłuchań poznaliśmy muzyków, wizażystkę, blogerów, miłośnika szybowcowych wariacji. Wiemy dlaczego panie robią sobie zdjęcia w ciąży i z jakiego ryżu przygotować hiszpańską paelle.
Była próba przekupstwa (pyyyyszne babeczki z wanilią i miętą), a także propozycje wspólnej kolacji (pozdrawiam Pana serdecznie). Kogo wybrać? Dziś już wiemy, że będzie to zadanie równie trudne, jak przyrządzenie klasycznego schabowego z mizerią.
Po pierwszym dniu wiemy jedno, są Państwo fantastyczni!
Co mówili na przesłuchaniach kandydaci?
Magda: Co Pan ostatnio dobrego jadł?
Adam: Moja dziewczyna ostatnio robi pyszne ciasto czekoladowe. Poza tym babeczki z wiśniami- pycha!
M: Jest coś czego pan nie zjadł?
A: Kiedy byłem mały kolega zjadł dżdżownicę, ja poprzestałem na mrówkach. Przepis? Lekko otrzepana, prosto z ziemi!
Adrian: W warunkach polskich nikt nie odwżyłby się wyjść z tak radykalną potrawą jak szczur. Ja jednak marzę o bijącym sercu węża. Mój kolega zjadł żołądek owcy wraz zawartością!
Magda: Śpiewa Pan przy gotowaniu?
A: Pogwizduję. Trochę jak baba. Lubie mówić o tym co robię: teraz kładę na kanapkę…a teraz smaruję…
Agata: Wcześniej mieszkałam w Kapsztadzie w Afryce Południowej, rodzice mnie tam wywieźli. Wychowałam się tam, 10 lat temu zaczęłam jeździć w tą i z powrotem. 6 lat temu zostałam. Teraz kupiłam mieszkanie, więc muszę trochę zostać. Pracuję w domu, pracę zawsze biorę ze sobą. Kapsztad jest multikulturalny, dużo wpywów francuskich i holenderskich. Kuchnia azjatycka i śródziemnomorska. Grillowanie to prawie ich sport narodowy.
Włodek: Co z restauracjami na Pomorzu?
A: Ostatnio byłam na zwiadach na Starówce. Na Szerokiej Tapas, poza tym kolejne sushi, jestem ciekawa co z tego będzie! Pyszne pierogi w Czerwonych Drzwiach na Piwnej. Sopot ma świetne zaplecze gastronomiczne.
Aleksander: Mam 28 lat, pracuję w szeroko pojętym handlu. Ciągnę dwa etaty jako handlowiec. Poza tym gram na perkusji. Bardziej się utożsamimiam ze sobą- muzykiem, niż z sobą- handlowcem.
Magda: Co pan je w pracy?
A: Sałatki o nietypowych smakach: owoce, chilli, cokolwiek przyjdzie mi do głowy.
Aleksandra: 21 lat, dymlomantka Szkoły Aktorskiej w Krakowie. Grałam na Scenie Miejskiej w Gdyni. Preferuję sceny dramatyczne. Śpiewam w chórze Politechniki Gdańskiej. Wymarzona rola: Poskromienie Złośnicy w mniej oczywistej odsłonie.
Po kryjomu raczyłam rodziców śniadaniami do łóżka. Po moich kulinarnych dokonaniach mam kilka blizn-pamiątek. Zdarzyło mi się zaserwować ciasto karmelowe z solą zamiast z cukrem. A więc lubię oryginalne smaki. Uwielbiam kuchnię azjatycką. Moja popisowa potrawa to kurczak z mango. Przebija słodki smak, ale dzięki imbirowi i czosnkowi wchodzi trochę innych aromatów.
Anna: Organizuję imprezy dla dzieci. Przebieram się za pirata, żołnierza, postacie z Gwiezdnych wojen. Druga praca w Orange, tej nie lubię. Studiuję biologię i zajmuję się storczykami z Ameryki Południowej i ich zapylaniem.
Uwielbiam jadać w restauracjach. Kocham włoską kuchnię. Tessoro w Sopocie, prowadzona przez Włocha i smakuje jak we Włoszech. Uwielbiam przystawki. Chlebki z pesto- mmm!
Aneta: 21 lat, studiuję angielski z pasji. Mam to szczęście, że mogę jeść wszystko i nic po mnie nie widać. Czego nie jadam? Rzeczy które mi się przejadły, np. schabowy z frytkami. Staram się szukać nowych smaków. Cafe Retro, przepyszne ciasta własnej roboty, ekologiczne. Restauracja Budda, świetna indyjska restauracja.
Arwid: Studiuję bezpieczeństwo i mam 24 lata. Skąd moje imię? To fantazja rodziców. Moja siostra to Bettina. Bezrobotna siostra, która zawsze chętnie mnie wszędzie wozi.
Dzisiaj jadłem skromnie śniadanie: jajecznica na masełku, 6 jajek to moja normalna porcja.
Dorota: W każdą środę z przyjaciółkami chodzimy na miasto smakować trójmiejskiej kuchni. W ostatnią środę to był Sopot i 63. Sałatka, wino, a potem kino.
Kiełbasa z pomarańczą to pomysły mojego taty. Pędzi on również domowe wino- fenomenalne! Porównałabym je do włoskich. Siadamy w ogrodzie całą rodziną, pijemy, jemy i śmiejemy się.
Bartosz: Fascynują mnie zioła. Niektóre rosną obok mojego domu. Niedawno okryłem jadalność kwiatów, niewiele osób wie, że stokrotki są jadalne i słodkie. Chryzantemy są ostre. Rumianek jest gorzkawy.
Bartosz D.: Mam szklarnię. Moje pomidory smakują zupełnie inaczej niż te ze sklepu. Hoduję też papryki. Zaczęło się od tego, że w sklepie nie mogłem znaleźć dostatecznie ostrej papryki, a ja ostre uwielbiam. Wprawdzie złodzieje raz ukradli sadzonki, jednak więcej już nie wrócili. Chyba te moje zdobyte były dla nich za ostre. Ludzie śmieją się, że mój przełyk to już nie przełyk tylko rynna, która znosi tą ostrość.
Bartosz P.: W wolnych chwilach staram się dogadzać mojej żonie. Fastfood to nie tylko ociekający tłuszczem kebab. To niedoceniany wytwór gastronomiczny.
Joanna: Mam studio fotograficzne. Wykonuję miedzy innymi zdjęcia ciążowe. Kobiety muszą do tego dojrzeć. Jeśli kobieta czuje się dobrze ze sobą, widać u niej frajdę z tych zdjęć. Robię też zdjęcia dzieci. Wykorzystuję kilka sekund pomiędzy wyciągnięciem dziecku smoczka, a rozpoczęciem jego płaczu.
Dlaczego nie fotografuję jedzenia? Za bardzo chce zjeść to, co ugotowałam, żeby zaprzątać sobie głowę zdjęciami!
Joanna K.: Prowadzę bloga, ale nie chcę go szufladkować jako kulinarnego. Marzę o odtworzeniu lodów rozmarynowych.
Julienne: Urodziłam się i wychowałam w Niemczech. Mieszkałam m.in. w Walii. Byłam też w Kambodży i w Wietnamie. Pod okiem kucharza królewskiego przyrządzałam tam różne potrawy. Jadłam żywe larwy w Chinach, które się ruszały przy połykaniu. Jadłam prażone pająki, ale smakowały jak spalone ziemniaki. Okazało się, że raz nieświadomie zjadłam psa. To była najgorsza rzecz jaką jadłam.
Robert: Jestem obecnie muzykiem, a z zawodu kucharzem. Mam wrodzoną miłość do jedzenia, mama jest kucharką. Jedzenie, biesiada, rodzina, śpiew- to jest spójna i naturalna całość!
We wtorek kolejny dzień i następni miłośnicy jedzenia, a dla nas zapewne kolejny orzech do zgryzienia… Po przesłuchaniach, do czwartku wybierzemy finałową piątkę, a 27 czerwca w południe ogłosimy zwycięzcę. Na początku lipca zacznie on pracę, a Państwo będą mogli słuchać o jego kulinarnych podbojach na naszej antenie.