Regały w domu uginają się pod ciężarem książek, do których już nie wrócisz. Wyrzucić? Nie, to nie w twoim stylu… Sprzedać? Ale i tak dostaniesz grosze. PRZEKAŻ DALEJ! Stań się członkiem bookcrossingu – ruchu zrzeszającego fanów książkowego recyklingu. Bookcrossing to forma wymiany książek i posyłania ich w świat. Ideą bookcrossingu jest „uwalnianie książek”, czyli przekazywanie dalej tych, które niepotrzebnie zajmują nam miejsce na półce. W tym celu w różnych miastach na całym świecie ustawiane są specjalnie przystosowane do tego regały. W ten sposób powstają ruchome, wirtualne biblioteki. Nie mają stałej siedziby, zakurzonych półek, a co najważniejsze kart bibliotecznych i kar za niezwrócenie książki w terminie.
Ruch powstał w 2001 roku w Stanach Zjednoczonych z inicjatywy programisty komputerowego Rona Hornbakera. Dziś ten książkowy recykling ma zwolenników na całym świecie. Szybko znalazł zwolenników także w Polsce. I wygląda na to, że zadomowił się w naszym kraju na dobre. W tym miesiącu bookcrossing w Polsce obchodzi bowiem swoje 10-lecie!
Ci, którzy przyłączyli się do ruchu, cenią go za to, że pozwala łatwo i szybko dzielić się książkami z innymi. Bookcrossing to szansa dla tych, dla których zakupy w księgarniach i antykwariatach to duży wydatek. Inicjatorzy akcji przypominają też, że już przeczytana książka, jeśli leży na półce, nie przyniesie nikomu pożytku. A gdy znajdzie się w ręku nowego czytelnika, zyskuje drugie życie.
– Można czytać dużo i nie wydawać na to nawet złotówki, mówi Michał, którego spotkaliśmy na Uniwersytecie Gdańskim. Przyznaje, że kilka razy wziął książkę, jednak nigdy nie udało mu się zanieść swojej.
– No właśnie, pomysł jest niezły, ale myślę, że mało kto będzie chciał oddawać swoje książki. Jak już wydam ostatnie pieniądze, to chcę ją mieć dla siebie, ewentualnie mogę komuś pożyczyć. Ale nie po to kupuję, żeby ją oddawać, dodaje Ania, studentka anglistyki.
Idea krążącej książki to kolejna forma promocji czytelnictwa w Polsce. Niestety w Polsce wciąż jeszcze najczęściej możemy znaleźć takie regały głównie na uczelniach i w bibliotekach. W Trójmieście takie punkty są m.in. na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Gdańskiego, w Sopockiej Bibliotece Publicznej czy w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim.
Ula uważa, że to za mało. – Sam pomysł jest świetny, ale wymaga dopracowania. Bo to, że taka półka znajduje się w bibliotece jest trochę bez sensu. Punkty wymiany książek powinny być w takich miejscach, gdzie nie ma możliwości ich wypożyczyć czy kupić, jak dworce autobusowe czy PKP. Potem takie osoby mogłyby oddać książkę w punkcie bookcrossingu w innym mieście. I wtedy to ma sens, bo ta książka rzeczywiście przekazywana jest z rąk do rąk, a przecież o to chodzi.
W Gdańsku do niedawna byliśmy świadkami niezwykłej akcji – książki były zostawiane w tramwajach. Ta inicjatywa różniła się od tradycyjnego bookcrossingu, bo książki były dostępne tylko na miejscu – nie wolno było ich wynosić. Niestety, bardzo szybko zaczęły jednak ginąć.
Pomysł na książki w środkach komunikacji miejskiej został zmodyfikowany i aktualnie w ramach akcji Ściągnij książki z półki, w gdańskich tramwajach można ściągnąć darmowego e-booka. Żeby dostać elektroniczną książkę, wystarczy zeskanować kod QR podany na plakacie, a dany tytuł znajdzie się w naszym telefonie komórkowym.
– To świetna inicjatywa, uważa Maciek. Boi się jednak, że drugie życie polskiej książki nie trwałoby długo. – Myślę, że sporo ludzi zabierałoby te książki do domu, albo je niszczyło.
Sceptycznie do inicjatywy podchodzi też Justyna. – To się nie sprawdzi u nas. Zaraz ktoś te książki ukradnie lub sprzeda. Tu jest Polska. Niestety większość Polaków myśli, że jak coś jest wspólne, to jest niczyje.