– Nie można mówić: idzie nowe, więc musi zniknąć stare. Wartość jest wartością, a zabytek – zabytkiem. Tak o terenach Dalmoru w Gdyni mówił fotograf Michał Szlaga w audycji Piotra Jaconia Gdynia Główna Osobista. Piotr Jacoń rozmawiał ze swoim gościem o przyszłości Dalmoru i związanym z tym listem intencyjnym ws. budowy dojazdu do Mola Rybackiego, który w maju podpisały Gdynia i Polski Holding Nieruchomości.
Michał Szlaga przyznał, że bardzo podoba mu się, że list jest jawny. – Przeczytałem go kilka razy i znalazłem plusy tej sytuacji. To, że w ogóle jest taki list, że jest informowanie, a sprawy artystów są postawione na ważnym miejscu.
Fotograf widzi jednak także złe strony w sposobie zagospodarowywania tamtych terenów. – Minusy, które tam znalazłem, to np. dostęp publiczny, który będzie tylko na styku wodnym. To jest bardzo niefajne. Nie udało mi się dotrzeć do planu zagospodarowania, więc nie wiem jak to teraz wygląda. Ale nie ma ani jednego słowa o budynkach branży specjalnej tworzących to miejsce, niewątpliwie zabytkowych, ale chyba niechronionych. To jest sytuacja analogiczna do gdańskiej stoczni, mówił Szlaga.
– Dziewięć budynków na terenie Dalmoru zostało wyburzonych w ubiegłym roku, przypomniał prowadzący audycję Piotr Jacoń. – Podano liczbę, natomiast nie wiadomo, co dokładnie zostało wyburzone. Wyburzanie uzasadniono tym, żeby „inwestor zobaczył potencjał tego miejsca”. Miejsce musi być jak najbardziej puste, żeby inwestor mógł zagospodarować je pod siebie.
Zdaniem fotografa to, że idzie nowe, nie oznacza, że musi zniknąć stare. – Wartość jest wartością, a zabytek jest zabytkiem. Jest kilka bardzo ważnych konwencji, chyba z Grenady, o ochronie dziedzictwa kulturowego, które jest w tej chwili uważane za kluczowe, za najbardziej autentyczne.
Piotr Jacoń zasugerował, że takie traktowanie przestrzeni podyktowane jest kwestiami komercyjnymi. – Myślenie komercyjne powinno być nastawione na stworzenie wyjątkowej przestrzeni na wartościach, które drzemią w tych terenach. Nierozpoznanie tych wartości powoduje, że myślimy o miejscach, że są wartościowe jedynie gdy są puste, skomentował Szlaga.
– Rewitalizacje mogą polegać na tym, że zostaje skorupa, budynek zostaje otwarty. Dobudowuje mu się kilkanaście pięter, zaoponował fotograf. – Chodzi o to, żeby twórczo wykorzystać potencjał, który jest charakterystyczny dla danego miejsca. W przypadku Gdyni Dalmor jest kluczowy. To jest ślad po dziedzictwie kulturowym II RP, a dokładnie jej programu morskiego. Składało się na niego budowa stoczni Marynarki Wojennej, portów handlowych i rybołówstwa.
Michał Szlaga przyznał, że nie uspokaja go fakt, że w przestrzeni stoczniowej powstanie muzeum rybołówstwa. – Tu nie chodzi o muzeum. Muzea są świetne i jestem ich fanem. Tu nie chodzi o przestrzeń, do której wchodzisz z biletem, tylko o przestrzeń, z której korzystasz. Wyjątkową.