Muzeum w narzędziowni, a kustoszem… dozorca. W zakamarkach hali Olivia znaleźć można izbę pamięci gdańskiego hokeja. Porządku pilnuje były bokser Jerzy Mania. Proporczyki, kije hokejowe, puchary i medale to tylko część bogatej ekspozycji w nietypowym muzeum. Wszystko znajduje się pomiędzy wschodnią trybuną, a lodowiskiem. Miejsce na co dzień służy jako narzędziownia. Miarki, młotki poprzeplatane są proporczykami, medalami i krążkami. – To moje małe muzeum, mówi Jerzy Mania. – Wszystko, co najcenniejsze jest tutaj. To lata zbierania i katalogowania wszystkiego, co ze Stoczniowcem i Halą Olivia jest związane, dodaje kustosz nietypowego muzeum. – Każdy, kto przychodzi tu np. naostrzyć kija hokejowego, musi po sobie zostawić porządek. Skoro jest to muzeum, to i czysto powinno być, śmieje się pan Jerzy.
Stała ekspozycja muzeum to pamiątki z najlepszych lat gdańskiego hokeja. Medale, kije, fotografie i autografy najlepszych zawodników, którzy niegdyś w hali Olivia osiągali największe sukcesy w tej dyscyplinie. Obok hokejowych trofeów, widnieją też wizerunki bokserów. – Najwięcej jest Dariusza Michalczewskiego. Nie raz był tutaj w hali. Jest tu parę zdjęć z jego autografami. Sam byłem bokserem. Sparowałem nawet z Jerzym Kulejem, więc akcentu bokserskiego nie mogło zabraknąć, mówi kustosz.
Jerzy Mania niegdyś był w dziesiątce najlepszych bokserów w Polsce. W 1971 roku jego nazwisko widniało obok takich sław jak np. Wiesław Rudkowski z warszawskiej Legii. Teraz były bokser zajmuje się halą. – Codziennie trzeba zrobić obchód. Trzeba sprawdzić, czy w hali wszystko jest w porządku. Jak mówi mój prezes, aby pilnować hali nie potrzebuje nawet kija bejsbolowego. Wystarczą moje pięści, żartuje Jerzy Mania.
W niedalekich planach, muzeum ma być oficjalnie dostępne dla zwiedzających. – Mamy już plan z prezesem Kosteckim, żeby stworzyć kilka gablot i przenieść wszystkie pamiątki. Izba pamięci jest tak na prawdę dostępna dla niewielkiej liczby zwiedzających. A wszystko przez to, że znajduje się na wysokości lodowiska. Podczas meczów, ten obszar jest niedostępny dla kibiców. Ale niekiedy, ktoś się zgubi i przez przypadek trafi do mnie, robiąc wielkie oczy, patrząc na ten potężny dorobek, podsumowuje, Jerzy Mania.