– W autobusie 194 słyszałem głośną rozmowę jednej pani. Krzyczała „zdradzałeś mnie z kuzynką, a za dwa tygodnie nasz ślub! Zabieraj obrączki i wrzuć do kartonu z kondonami dla miłej!”. Żenada, uważa Janek. Tym, którzy często podróżują komunikacją publiczną nie jest obce podsłuchiwanie rozmów. Nieumyślne, bo najczęściej zdarza się to wtedy, kiedy ktoś obok bardzo głośno rozmawia przez telefon. W Radiu Gdańsk zastanawiamy się, co z tym problemem można zrobić.
Jakiś czas temu głośno było o zakazie prowadzenia rozmów przez komórkę w miejscach publicznych. Jednak, jak zauważa Mikołaj, wprowadzenie takiego zakazu nie byłoby możliwe. – Trzeba wpływać jakoś na tych, którzy rozmawiają głośno, żeby robili to ciszej.
Jeden z naszych słuchaczy obawia się, że jeśli by zakazać prowadzenia rozmów telefonicznych w komunikacji publicznej, pasażerowie nie będą mogli rozmawiać ze sobą. Łukasz dodaje, że nie przeszkadzają mu rozmowy w komunikacji miejskiej, pod jednym warunkiem. – Wszystko z umiarem. Nie można wydzierać się do słuchawki, bo to bardzo przeszkadza.
Taką sytuację, kiedy jeden z pasażerów „wydzierał się” szczególnie dobrze pamięta Janek. – W autobusie 194 słyszałem głośną rozmowę jednej pani. Krzyczała „zdradzałeś mnie z kuzynką, a za dwa tygodnie nasz ślub! Zabieraj obrączki i wrzuć do kartonu z kondonami dla miłej!”. W autobusie konsternacja i śmiech, a pani zachowała kamienną minę debila. Żenada.
Na głośne rozmowy skarżymy się nie tylko w komunikacji. Przeszkadza nam to w sklepach, urzędach i na ulicach. – Parę lat temu w kolejce do okienka w banku pan stojący za mną chwalił się na cały bank komuś przez telefon, jak robi przekręty na remontach szkół, pisze Jakub.
– Robiłam zakupy w drogerii. Podeszłam do półki z kosmetykami, przy której stała jakaś pani i rozmawiała przez telefon. Nie reagowała na moje „przepraszam”, więc przysunęłam się jak najbliżej się dało i sięgałam „przez panią” ręką. Nie dość, że się nie odsunęła, to jeszcze wydarła mi się w ucho głośno rozmawiając z osobą po długiej stronie słuchawki, mówi poirytowana Anna.
Zdaniem Andrzeja, głośne rozmowy telefoniczne to domena kobiet. – To, co można zauważyć w miejscach publicznych, to kobiety, które paplają przez telefony. To już chyba choroba, która dosięgnęła tę piękniejszą połowę. Zdarza się, że czasami zmuszony jestem korzystać z komunikacji miejskiej i widzę prawie same dziewczyny z telefonami przy uchu. Głupie głośne uśmiechy i gadanie, to już patologia. Nie reaguję na te przypadłości, bo to nic nie zmieni, ten typ tak ma. Z tego trzeba wyrosnąć, tylko niestety nie wszystkim paniom się to udaje.
Przyznaje jednak, że mężczyznom też zdarza się plotkować przez komórkę. Ale męskie rozmowy, zdaniem Andrzeja, są bardziej wartościowe. – Faceci też czasem paplają, ale jeżeli już, to nie rozmawiamy o niczym. Od pań stojących obok możemy dowiedzieć się, że były u fryzjera, że jakiś chłopak je podrywa, że zdradził, że kupiły sobie sukienkę, że muszą schudnąć. My na takie tematy nie rozmawiamy, zapewnia Andrzej.
Damian również ma zarzut do pań używających komórek. Apeluje, by te nie prowadziły długich rozmów przez telefon w obecności partnera. Jako przykład podaje swoją dziewczynę, która podczas wspólnego spaceru… przez pół godziny rozmawiała przez telefon z innym mężczyzną.
{module SondyArt2}