Od dawna wiadomo, że w Polsce narzekanie jest wszechobecne. Są nawet przypuszczenia, że jesteśmy najbardziej niezadowolonym narodem na świecie. Bo za ciepło, bo za zimno, bo nie ma klimatyzacji, a do tego wszędzie leżą śmieci. Na co jeszcze narzekamy? Przeczytajcie nasz subiektywny przegląd.
Na szczycie listy znajduje się pogoda. Ledwo co przyszły upały, narzekamy, że temperatury są nie do wytrzymania. Tylko kto pamięta, że jeszcze niecały tydzień temu tęskniliśmy za prawdziwym latem? Jeśli z kolei pada, dla Polaka jest za mokro, jak nie pada, to za sucho. Narzekają szczególnie właściciele przydomowych rabatek i ogródków działkowych. I deszcze, i susza zniszczą im plony. Ponadto kupowane krajowe warzywa i owoce będą drogie. Nasze pogodowe rozterki chyba najlepiej opisuje sformułowanie: Nie dość, że prawie pada, to jeszcze słońce wychodzi.
Nieważne czy gorąco, czy zimno, zawsze można ponarzekać na klimatyzację. Jeżeli jej nie ma, jest nam za ciepło, a jeśli działa – Polak boi się, że go zawieje. Okien w domu lub pojeździe też nie otworzymy, bo wtedy zrobi się przeciąg. Jeśli pozostaną zamknięte – doskwierać będzie nam duchota. – Patrząc na to, co dziś dzieje się w tramwajach i autobusach, przypominam sobie dawne pojazdy bez klimatyzacji, z wyłamanymi drzwiami, trzęsące się na boki. Jak wtedy żyliśmy?, pyta żartobliwie pan Marek.
Jak już uporamy się z klimatyzacją, możemy włączyć się do ruchu drogowego. I tu zaczynają się schody, na drodze narzekamy na wszystko i wszystkich. – Kiedy przechodzę przez jezdnię, wściekam się na kierowców, że hamują mi prawie przed stopami, a gdy prowadzę samochód, robię to samo i jeszcze dziwię się, że piesi nie idą szybciej, zwraca uwagę pani Ania. Z kolei pan Paweł opowiada o nieprzyjemnych incydentach na ścieżkach rowerowych. – Denerwuje mnie, kiedy ktoś, kto jedzie przede mną, gwałtownie się zatrzymuje. Ale sam tak robię, kiedy zadzwoni do mnie telefon. Punkt widzenia zależy więc od punktu siedzenia.