Tradycyjna herbata z cukrem i cytryną zaczyna być już nudna. Teraz można zamienić ją na herbatę w kulkach, a raczej z kulkami i galaretkami. Można poszaleć, ale też się pogubić, bo bubble tea da się skomponować aż na 8600 sposobów.
Pomysł na taką herbatę narodził się w latach 80. ubiegłego wieku na Tajwanie. Z chińskiej wyspy przywędrował do Londynu i teraz podbija Europę. W Polsce pierwsze laboratoria bubble tea powstały w Warszawie i Łodzi. Niedawno pojawiły się w galeriach Gdańska i Gdyni.
Laboratoria herbaty? Tak! Wszystkie lokale, w których przygotowywane są napoje wyglądają jak designerskie pracownie chemiczne. W witrynach ustawione są kolby, menzurki i probówki wypełnione kolorowymi, bulgoczącymi substancjami. Obsługujący klientów ubrani są w kitle. – Bubbleolodzy, bo tak się ich nazywa, są specjalnie szkoleni do robienia bąbelkowej herbaty, opowiada nasz rozmówca Łukasz Smoliński z Bubbleology. Pomagają nowicjuszom skomponować własny napój na bazie naturalnej czarnej herbaty Assam lub zielonej jaśminowej.
Podchodząc do lady na początku możemy być zdezorientowani. Jednak, wbrew pozorom, sprawa jest prosta. Bubble tea można pić na 3 sposoby – na zimno, ciepło oraz w wersji mlecznej. Chłodne napoje dają orzeźwienie, ciepłe najchętniej kupowane są zimą, a mleczne, podobne do milkshake’ów, popularne są szczególnie wśród pań.
Kiedy już wybierzemy rodzaj napoju, możemy zacząć zastanawiać się nad tym, co do niego dodać. Standardowo są to kuleczki z tapioki przypominające żelki. Następnie do wyboru mamy popping boba, czyli zawierające sok żelowe kulki w otoczce z alg morskich. Tutaj sprawa się komplikuje, bo kolorów i smaków jest bardzo dużo – mango, marakuja, truskawka, biała brzoskwinia, imbir, kumkwat, jabłko, liczi…, a wszystkie kuszą równie mocno. To jeszcze nie koniec dodatków – do zakulkowanej herbaty dorzucić można również wąskie podłużne galaretki smakowe zrobione z wody kokosowej.
Zapewne w głowach wielu pojawi się pytanie, w jaki sposób pić herbatę, na której dnie leży stos żelowych łakoci? Do napoju dołączana jest specjalna szeroka słomka, przez którą łatwo wciągnąć do ust owocowe kulki. Na plastikowym wieczku, które szczelnie zamyka kubek z napojem, znajduje się imitacja tarczy, którą należy przebić słomką. Takie opakowanie nie tylko ciekawie wygląda, ale też zapobiega wylaniu się herbaty. – Pomysł takiego zamknięcia podobno zrodził się na Tajwanie, gdzie bubble tea zamawiana jest głównie na wynos, podkreśla Łukasz Smoliński.
Komponowanie bubble tea na początku może wydawać się trudne, jednak z każdym kolejnym napojem sprawa staje się prostsza. Istnieją już nawet smakosze, którzy wręcz ekstremalnie mieszają smaki i żelowe kulki. – Bubbleology najczęściej odwiedza młodzież. Przechadzać się po galerii handlowej z kubkiem pełnym kulek jest cool. Najbardziej namieszać lubią kobiety, żartuje Łukasz Smoliński – To one dają się ponieść wyobraźni dobierając kolory i smaki.
Czy teavolution – herbaciana rewolucja, jak lubią nazywać ją twórcy pomysłu, przyjmie się w Trójmieście? Na pewno warto spróbować. W końcu mamy upalne lato, więc może mały eksperyment w Bubbleology będzie przygodą i przyniesie upragnione orzeźwienie.
Posłuchaj rozmów Aleksandry Chrząszcz i Włodzimierza Raszkiewicza z Łukaszem Smolińskim z Bubbleology