Jeszcze nie tak dawno mogliśmy robić aparatem maksymalnie do 36 klatek na jednym filmie. Teraz naszą wyobraźnię ogranicza jedynie pojemność karty pamięci. Sprzęt do fotografowania bardzo się zmienił i robi zdjęcia praktycznie samodzielnie. Ale czy zdjęcia cyfrowe mają to „coś”, co fotografia analogowa? Dziś po aparaty na klisze sięgają pasjonaci i garstka profesjonalistów. Kiedyś klisza była powszechna, a umiejętność wymiany filmu i wiedza, jak go nie prześwietlić były czymś normalnym. Nawet domowe ciemnie, zakładane np. w łazienkach, nie należały do rzadkości. Mając do dyspozycji 36 klatek, cztery razy zastanawialiśmy się, czy dany obiekt jest wart fotografowania. Dziś wystarczy telefon i w czasie jednego spaceru możemy zrobić kilkaset zdjęć. Nikt nie przejmuje się ręcznymi ustawieniami przysłony, ostrości i czasem naświetlania. Kiedyś bez tej wiedzy zrobienie udanego zdjęcia było niemożliwe. W Radiu Gdańsk przypominamy sobie te czasy i sprzęt, dzięki któremu nasze domowe albumy stawały się coraz grubsze.
Druh to najprostszy, polski aparat fotograficzny produkowany przez Warszawskie Zakłady Fotooptyczne. Urządzenie zostało stworzone z myślą o fotoamatorach. Spełniał rolę aparatu kompaktowego, lub dzisiejszej… aplikacji “aparat” w naszych telefonach. Z powodu ograniczonych ustawień, zdjęcia bardzo często wychodziły nieostre i poruszone. Druha zastąpił Ami 66. Aparat ten współpracował z lampą błyskową na żarówki spaleniowe (jednorazowe). Żarówka podczas błysku przepalała się i trzeba było zakładać kolejną. Było to rozwiązanie mało komfortowe i nieekonomiczne.
Jednym z popularniejszych aparatów, nie tylko w Polsce ale i na świecie, była Smiena. Aparat ten dawał większe możliwości dobierania parametrów niż wspomniane wcześniej Druh i Ami. Czas naświetlania ustawiany był na podstawie… pogody. Jeśli padał deszcz, należało na aparacie wybrać znaczek deszczu, a jeżeli było słonecznie, należało ustawić znak słońca. Smiena posiadała tzw. gorącą stopkę, czyli gniazdo umożliwiające montaż lampy błyskowej.
Ami 66 i Smiena 8M
Aparaty marki Zenit są obecnie jednymi z chętniej wybieranych urządzeń przez fotoamatorów, którzy chcą spróbować fotografii analogowej. Są stosunkowo tanie. Na serwisach aukcyjnych Zenita, wraz z kompletem obiektywów, można kupić już za kilkadziesiąt złotych. Podobnie jak Zorka, Zenit również swoje technologiczne korzenie ma w niemieckiej Leice. Jako jedyny spośród wymienionych aparatów, posiadał podnoszone lustro, które umożliwiało oglądanie przez wizjer obrazu wpadającego przez obiektyw. Od 1953 wyprodukowano ponad trzydzieści modeli Zenita. Do dziś wielu fotografów uważa, że Zenit jest jednym z lepszych aparatów, na którym można nauczyć się fotografii analogowej.