– Jeśli ktoś w życiu zajął się pisaniem programów i felietonów satyrycznych, to prawdopodobnie jest tak otwarty i dynamiczny, jak młoda Gdynia, powiedział Maciej Kraszewski w audycji Gdynia Główna Osobista. W rozmowie z Piotrem Jaconiem opowiadał również o swoich początkach muzycznych i kabaretowych oraz o tym, jak walczył o autograf Eltona Johna.
Do spotkania kabareciarza ze znanym muzykiem doszło podczas wizyty Eltona Johna w Polsce w 1984 roku. Po występie w Hali Olivia, piosenkarz postanowił odwiedzić Lecha Wałęsę w jego mieszkaniu przy ulicy Pilotów. Kraszewscy byli wtedy sąsiadami Wałęsów. – Eltona Johna zauważyłem w trakcie spaceru z psem, jechał w długiej limuzynie. Od razu pomyślałem, że muszę dostać od niego autograf i pobiegłem po ojca. Na muzyka czaiłem się z pisakiem, zakupionym w jednym ze sklepów komunistycznej Polski i kartką z panoramą Gdańska, którą kupiła pani Danuta Wałęsa, wspominał satyryk na antenie Radia Gdańsk.
Jak okazało się w trakcie wywiadu, Maciej Kraszewski obecnie nie mieszka w Gdyni. – Trójmiasto jest unikalnym zjawiskiem. W zasięgu prawie półgodzinnej podróży mamy trzy różne stany świadomości, energie, od trudnej historii, przez riwierę francuską, po Nowy Jork. Jeśli mamy młode miasto i trochę historii, za to możemy się rozwijać we wszystkich kierunkach i nie jest to żadnym obciążeniem, to włączamy długie światła i gnamy. To jest właśnie Gdynia, miasto, które zawsze jest w mojej duszy.
Gdynia to dla Macieja Kraszewskiego miejsce szczególne, bo stąd pochodzi jego ojciec – Stefan Kraszewski. – Do nowo powstającej Gdyni przyjechał mój dziadek, był marynarzem, a potem piekarzem. Potem, w 1939 roku urodził się się mój tata, ale w obawie przed walkami, musieli uciekać.
W nadmorskiej miejscowości mieszka również mistrz i autorytet satyryka – Paweł Chmielewski. – Któregoś razu, zupełnie bez okazji powiedział mi: Ty powinieneś pisać, bo masz dobry zmysł obserwacji. Potem w moim życiu zaszły różne dramatyczne okoliczności, które skłoniły mnie do zastanowienia co dalej. I przypomniałem sobie o reżyserze Chmielewskim i z Osiedla Młodych na piechotę dotarłem do centrum Gdyni… I tak dostałem pierwszy scenariusz – „China Town”.
W tym roku Maciej Kraszewski „wystąpił” w nowej roli – jako reaktywator Festiwalu Dobrego Humoru po rocznej przerwie. – Był to potworny wysiłek i ryzyko, ale postanowiłem je podjąć. Niestety niż znad Skandynawii okazał się silniejszy, niż myśleliśmy. Festiwal wyszedł więc z podziemia, ale chwilowo wszedł pod wodę, żartował na temat tegorocznej edycji.
W rozmowie z Piotrem Jaconiem kabareciarz wspominał także początki kariery muzycznej i swoje doświadczenia z kobietami. – Pierwszy zespół założyłem w szkole podstawowej, wtedy z kolegami wykonywaliśmy piosenki z repertuaru The Beatles i Sex Pistols. Dawaliśmy radę. Grałem na perkusji, bo nikt nie chciał być z tyłu. Wszyscy wyrywali się do przodu, do tych tłumów dziewczyn… A okazuje się, że dziewczyny bardzo lubią rytm i bardzo lubią perkusistów. W ogóle przez całe życie miałem szczęście z kobietami, zawdzięczam im wszystko, co dobre. Gdynia też jest rodzaju żeńskiego, prawda?