Ona w poważnych, drogowych tarapatach. On bez chwili wahania pomaga. Dzięki błyskawicznej reakcji pana Andrzeja, pomoc uzyskała pani Ania a na drodze nie doszło do komunikacyjnego paraliżu. Teraz bohaterowie tej historii, których połączył Autopilot Radia Gdańsk, mieli okazję się spotkać i uścisnąć sobie dłoń. W ubiegłym tygodniu w jednym z Autopilotów Radia Gdańsk informowaliśmy, że ul. Słowackiego w Gdańsku została zatarasowana przez samochód, który utrudniał ruch. Ktoś napisał, że w aucie siedzi kobieta, mająca jakiś problem z pojazdem.
Dziennikarz Radia Gdańsk przygotowujący wiadomości drogowe zaapelował do kierowców, by pomogli. Błyskawicznie zareagował słuchacz Radia Gdańsk pan Andrzej. Okazało się, że problemem nie była usterka samochodu. Kierująca autem pani Ania źle się poczuła. Miała skurcz mięśni, który uniemożliwił jej prowadzenie samochodu. Pan Andrzej przepchnął jej samochód z jezdni na pobocze.
Dziś pani Ania, która czuje się już lepiej, spotkała się z drogowym wybawcą – panem Andrzejem. – Myślałem, że Pani jest blondynką. Wtedy, kiedy się zatrzymałem, byłem zdenerwowany i niewiele pamiętam, powiedział nasz słuchacz. – Jak widać, jestem brunetką. Ja też byłam bardzo zdenerwowana i niewiele pamiętam z tamtego wydarzenia, przyznała. Opowiadała, jak doszło do całego zdarzenia.
– Skurcz pojawił się bardzo szybko i niewiele mogłam zrobić. Przejeżdżały samochody, nikt się nie zatrzymywał. Byłam zdenerwowana. Chciałam jak najszybciej zjechać z tej zatłoczonej ulicy, ale mój stan mi na to nie pozwalał. Miałam zdrętwiałą nogę. Kilka minut później przed moim samochodem zatrzymał się mężczyzna, powiedziała pani Ania.
– Zatrzymałem się i zapytałem panią, która siedziała za kierownicą, jak mogę pomóc i czy ma odpowiednie linki holownicze. Kobieta powiedziała, że auto jest sprawne, ale to z nią jest problem. Ma skurcz i nie może ruszyć nogą. Poprosiłem ją o wpuszczenie mnie za kierownicę. Usiadłem i podjechałem jej autem do najbliższej zatoczki, kończy historię pan Andrzej.
Historię opowiedzieliśmy naszym słuchaczom, a jej efektem były poszukiwania pana Andrzeja, które na Facebooku urządzili koledzy z pracy kobiety. Wszystko po to, by mu podziękować za udzielenie pomocy koleżance. Poszukiwania jak widać się powiodły.