Test Seata Alhambra

Seat Alhambra, którym jeździmy jest na rynku od 2010 roku. To dopiero druga generacja produkowanego od 1996 roku rodzinnego vana. Nawet najstarsze egzemplarze do dziś cieszą się dużym wzięciem na rynku wtórym. Wiele w nich ma na licznikach setki tysięcy kilometrów, w kołach zapewne jeszcze więcej. Co stanowi o atrakcyjności Alhambry? Oczywiście funkcjonalność, ale w tym przypadku połączona z ciekawym i wcale nie nudnym wnętrzem. Skrzydła tylnych drzwi Seata zastąpił system przesuwany. Pracuje dość wolno, ale za to można go aktywować z konsoli środkowej, kluczyka, słupka albo klamki. W środkowym rzędzie kanapę zastąpiły trzy niezależne siedzenia. Można je wyposażyć w wysuwane foteliki Isofix połączone z tak zwanymi „baranimi rogami” pozwalającymi na ochronę głowy dziecka. Jest i trzeci rząd siedzeń. Na kosztującą 3 tysiące złotych przyjemność decyduje się większość kupujących Alhambrę. Fotele wyjmowane z podłogi bagażnika są niemal tak wygodne jak pozostałe. Miejsca wystarcza dla osoby średniego wzrostu. To lepiej niż u konkurencji. Sam bagażnik ma tyle możliwości aranżacji przestrzeni, że na zabawy przesuwanymi siatkami i roletami może zabraknąć dnia. W bagażniku znajdziemy też magiczny przycisk pozwalający na wysunięcie haka holowniczego.

Samochód do testów użyczyła firma Seat Plichta.

sk/as/
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj