Gościem programu Gdynia Główna Osobista była Maria Piradoff-Link, kustoszka i twórczyni Mini Muzeum Modernizmu, która opowiadała Piotrowi Jaconiowi o tym, jak los rzucił ją w objęcia kultowego „Bankowca”.
Maria Piradoff-Link wspominała, że już w szkole odznaczała się żywiołowością. Jednak ani w czasie uczęszczania do II Liceum Ogólnokształcącego, ani potem na studiach, nie garnęła się do przewodniczenia grupie. Pierwszy jej kontakt z tworzeniem ekspozycji miał związek z Domem Żeromskiego w Orłowie.
– Uwielbiam organizowanie imprez i wydarzeń. Zadnim otworzyłam muzeum, byłam odpowiedzialna za Dom Żeromskiego w Orłowie. Tam na moich oczach powstawała wystawa Żeromskiego. Nie ja ją organizowałam, ale uczestniczyłam w tych wydarzeniach. Pamiętam uroczyste otwarcie, na którym był m.in. prezydent Szczurek oraz inni włodarze – opowiadała Maria Piradoff-Link, dodając, że dopiero na emeryturze znalazła, swoim zdaniem, fenomenalne zajęcia, jakim jest prowadzenie Mini Muzeum Modernizmu oraz czynne uczestnictwo w życiu wspólnoty mieszkaniowej gmachu „Bankowca”.
DO MIESZKANIA NA 3 MAJA ZAPROWADZIŁA ICH MIŁOŚĆ PO LATACH
Kustoszka Mini Muzeum Modernizmu przypominała pochodzenie swojego rzadkiego nazwiska, którego jeden człon pochodzi z języka ormiańskiego, drugi jest zaś nazwiskiem męża, Marka, syna znanego fotografika Tadeusza Linka. Rodziny obydwojga znały się od lat.
– Jako studentka zazdrościłam Markowi tego mieszkania w „Bankowcu”. Te półokrągłe okna… Tylko on wtedy się mną nie interesował. Ja ułożyłam sobie życie, on też. Po jakimś czasie tamte życia się jednak skończyły. Spotkaliśmy się w sylwestra, zaczęliśmy opowiadać o naszych nieudanych związkach. Pobraliśmy się w 2004 roku, a w 2006 roku, po śmierci matki Marka, wprowadziliśmy się do mieszkania w „Bankowcu” – tłumaczyła Maria Piradoff-Link.
Posłuchaj audycji:
Puch