– Myślałem, że drugi tom, „Domino”, to będzie wojna. Potem zrozumiałem, że ja o samej wojnie nic nowego nie jestem w stanie powiedzieć – mówił w Radiu Gdańsk Michał Piedziewicz, autor książek, których fabuła związana jest z Gdynią.
Powieść „Dżoker” była pierwszą książką Michała Piedziewicza. Następnie ukazała się „Domino”. – Prędko zacząłem myśleć, a potem pisać „Domino”. Drugą część pisałem rok – mówił Piotrowi Jaconiowi w audycji Gdynia Główna Osobista.
POCZĄTKI
– Nigdy do końca się nie wie, czy to, nad czym pracujesz, jest udane, ale dość szybko miałem odzew – opowiadał Michał Piedziewicz. Autor przyznał, że gdy gościł w lutym w Radiu Gdańsk, druga część „Dżokera” była już prawie skończona. – Dostałem taką sugestię, że najlepiej by było napisać 5 czy 6 części. Z puntu widzenia wydawniczego podobno to się dobrze sprawdza, serie się bronią – powiedział.
– Mam poczucie, że tą trzecią część jestem w stanie napisać szybciej i sprawniej, szczególnie od strony warsztatowej. – odpowiadał autor na pytanie, czy czuje się już pisarzem. – To nie jest łatwa rzecz. Pisanie na co dzień jest trudne, szczególnie na poziomie wymyślania historii. To jest zwykła praca. Zdarzają się momenty uniesienia, ale nie da się napisać 300 stron.
GDYNIA NA SMUTNO
– Wydaje mi się, że ta historia koniec końców jest bardzo prosta. Klimat i duch tej opowieści na pewno jest inny. Gdy myślę o „Dżokerze”, tamta Gdynia była trochę jak pocztówka z przeszłości. Było tam trochę emocji, ale jak w takim starym kinie – opisuje pan Michał. – Na początku chciałem jedynie kontynuować historię moich bohaterów i w trakcie pisania zrozumiałem, jak bardzo te losy musiały być skomplikowane.
– Przez pierwsze lata po zakończeniu wojny wydawało się, że Gdynia rozkwita. Ta chęć odżycia była ogromna – mówił autor. – To nie jest do końca ponura opowieść. Finał jest rokujący. Chociaż finały były dwa. Mniej i bardziej optymistyczny.
Zakończeniu tworzenia książki towarzyszy zarówno satysfakcja, jak i pustka. – Kiedy kończysz pisać, to przełom i satysfakcja, ale pojawia się też jakaś pustka. Tym razem jednak miałem chęć, żeby o tej Gdyni zapomnieć i to na długo. „Dżokera” i „Domino” kończyłem chyba 3 razy. Za trzecim razem stawia się tą kropkę z poczuciem odświętności, radości i trochę ulgi.
DEDYKACJA
„Pamięci moich babć i całego pokolenia” – tak zadedykowana jest książka. Autor przyznaje jednak, że nie zawiera ona w sobie żadnych opowieści rodzinnych. Są natomiast nawiązania i ukłony w stronę rodzinnych historii.
– Dziadek pojawia się tutaj na minutę, jako postać epizodyczna. Pojawia się Franciszek, który pracuje w porcie i rozmawia z jednym z bohaterów. Oni trochę wybiegają w swojej rozmowie w przyszłość – zdradził autor. – O moim drugim dziadku także jest mowa przy okazji wyjazdu do Rosenborga. Na tej zasadzie, bardzo epizodycznie, nawiązuję do historii rodzinnych.
CIĄG DALSZY
Pan Michał zdradził, że jeżeli rozpocznie pisanie trzeciej części, to będzie ona miała swój początek w roku 1987. – Nie chcę pisać swoich wspomnień bądź pamiętnika, ale zrozumieć samego siebie. Zamierzam opisać Gdynię, jaką pamiętam z tamtych lat – powiedział gość Piotra Jaconia.
Posłuchaj audycji:
Ewelina Belczewska