Chce przekonać gdyńskich urzędników, by ulica Starowiejska z parkingu stała się strefą dla pieszych. Pierwszy krok już zrobił – wywalczył, żeby stanęły tam ławki, współfinansowane z Budżetu Obywatelskiego. Z Łukaszem Piesiewiczem ze Stowarzyszenia Starowiejska rozmawiał w audycji Gdynia Główna Osobista Piotr Jacoń.
TO NIGDY NIE BĘDZIE MONCIAK
W Radiu Gdańsk Piesiewicz mówił o tym, jak wygląda ulica Starowiejska jego marzeń. To miejsce, które w pełni korzysta ze swojego potencjału i napędza rozwój całej Gdyni. – Spójrzmy, jak wygląda teraz i czy może wyglądać gorzej – żartował. – Nie mówię, żeby Starowiejska była Monciakiem. Zresztą nigdy nie będzie, bo Gdynia ma już przecież Świętojańską.
Jak podkreślał gość Radia Gdańsk, strefę pieszą z dostępem samochodów, o którą walczy Stowarzyszenie, trzeba odróżnić od deptaka. – Dopuszczamy samochody, ale są one traktowane gorzej niż piesi. W piramidzie to piesi są na pierwszym miejscu, potem rowerzyści, dopiero na końcu kierowcy. Samochody są na tyle niechciane, że kierowcy nawet nie chcą tam wjeżdżać.
PLAC ZABAW NA ŚRODKU ULICY
Jakie udogodnienia miałyby powstać z myślą o pieszych? Między innymi oświetlenie, śmietniki, plac zabaw. – Piesi poruszają się po całej szerokości ulicy. W Amsterdamie widziałem nawet takie rozwiązanie, że plac zabaw stał na środku drogi, po której poruszały się samochody – tłumaczył. Jak na razie gościowi Gdyni Głównej Osobistej udało się przeforsować kwestię ławek na Starowiejskiej. Projekt zwyciężył dwa lata temu w konkursie Budżetu Obywatelskiego.
Sklep wielobranżowy na ulicy Starowiejskiej w Gdyni. Fot. Agencja KFP/Maciej Kosycarz
Piesiewicz wyjaśniał, że w Gdyni urzędnicy często głosują na rozwiązania, które już wcześniej nie odnosiły sukcesu w innych europejskich miastach. – Pojawiają się pomysły na budowę czteropasmówek, poszerzanie dróg. Jeśli w Gdyni mamy 600 samochodów na 1000 mieszkańców i ta liczba rośnie, to jest to ślepa uliczka – zauważał.
KIEDYŚ RADYKAŁ, DZIŚ ZMĘCZONY SPOŁECZNIK
Sam o sobie Łukasz Piesiewicz mówił, że jest „społecznikiem zmęczonym”. – Na początku były nas 4 osoby, teraz działalność się rozrosła. Kiedy zaczynaliśmy, byliśmy mocno radykalni, chcieliśmy od razu wszystko przebudowywać. Teraz trochę się uspokoiliśmy. Skupiamy się na rzeczach, które leżą nam na sercu, np. na budowie bus pasów. Współpracujemy też z różnymi stowarzyszeniami m.in. Rowerową Gdynią – opowiada.