Współczesna kobieta to już nie tylko strażniczka domowego ogniska, nie chce pełnić roli wyłącznie gospodyni, chce od życia czegoś więcej. Teraz kobieta to także świetny pracownik. Jak planować, żeby obowiązki nie posypały się jak domek z kart?
– Wydaje mi się, że zawsze coś będzie leżało. Jak nie czystość w domu, to dzieci nie będą tak bardzo dotulone, jak mogą być. Ja wybieram bałagan w domu na rzecz wspólnego czasu czy wspólnego wyjścia. Czasami mam wrażenie, że specjalnie wychodzę z tego domu zrobić jakąś fajną rzecz z dziećmi, żeby nie patrzeć na bałagan. Coś za coś – przyznaje Anna Żukowska, mama dwóch synów – 6,5-letniego Kostka oraz 3,5-letniego Tytusa, pracuje w Muzeum Emigracji w Gdyni, Fundacji Mamy z Morza, jest też radną dzielnicy Śródmieście.
„PLANOWANIE NA SZTYWNO TO JEST PROSZENIE SIĘ O FRUSTRACJĘ”
– Ja też tak mam. Mam takie podejście, że jak zdążę to zadbam. A jak nie zdążę, to wolę dotulić dzieci. Czyli jak planować? Po pierwsze nie pod korek, bo i tak coś się wykrzaczy. Planowanie na sztywno to jest proszenie się o frustrację. Trzeba też sobie odpowiedzieć na pytanie, na czym mi naprawdę zależy. I całą resztę upchnąć i żyć z tym, że nie jest tak fajnie, jak mogłoby potencjalnie być w hipotetycznym świecie – dodaje Marta Borkowska-Bierć, mama 5 letniego Kuby i 2 letniej Zosi, psycholog, blogerka (zapasczasu.pl) oraz HR manager.
Magdalena Manasterska/puch