Człowiek, który bardzo uważnie przygląda się „ludzkiemu mrowisku” – profesor Stefan Chwin

Ikona polskiej prozy, autor powieści, dzienników, książek eseistycznych i setek artykułów, badacz literatury, wykładowca akademicki, od początku swojej kariery związany z Uniwersytetem Gdańskim. W audycji rozmowa ze Stefanem Chwinem o wolności, narodzie, spojrzeniu na świat i… pielęgnacji wąsów.


Stefan Chwin na wielu portretach ma podobny. specyficzny wyraz twarzy, nazywany także „chwinowską miną” – jedno oko otwarte, jasne. Drugie ironicznie zmrużone. Którym okiem widzi lepiej?

– Kiedyś napisałem esej pod tytułem „Źrenica Parmenidesa”. Mówię w nim o podwójności mego widzenia, ale trochę w innym sensie. Chodziło o to, że mam skłonność do patrzenia na rzeczywistość albo z perspektywy tego, co nazywamy zmianą, albo tego, co jest niezmienne. Przypomnę, że Parmenides był filozofem greckim, który akcentował niezmienniki ludzkiego istnienia. Tutaj oczywiście „Źrenica Parmenidesa” jest metaforą oka skupionego na tym, co jest powtarzalne, niezmienne monotonne i męczące – mówił profesor.

Prowadzący zapytał, czy takie stereoskopowe widzenie ułatwia życie. – Nie wiem, czy pisarz w ogóle powinien mieć łatwe życie, nie jestem o tym przekonany. W ogóle artysta chyba nie powinien mieć zbyt łagodnego życia. Historia literatury mówi o tym, że rzadko tak bywało. To teraz chyba świat sprzyja artystom i pozwala im żyć na dobrej stopie. Czy to bywa zgubne dla artystów? Nie będę tego rozstrzygał. Kiedy rozmawiałem z Miłoszem, on zdecydowanie występował przeciwko mitologii, która jest w naszej cywilizacji bardzo silna pod wpływem chrześcijaństwa – czyli, że cierpienie ubogaca, że źródłem sztuki powinno być cierpienie. Miłosz mówił, że jej źródłem powinna być afirmacja istnienia – podkreślił Stefan Chwin.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj