Unieważnienie czy odwalutowanie – o co w sądzie ma walczyć frankowicz? [PRZEWODNIK RADIA GDAŃSK]

13 kwietnia Izba Cywilna Sądu Najwyższego wyda wyrok, na który czekają wszyscy frankowicze. Początkowo orzeczenie miało zapaść pod koniec marca, ale w ubiegłym tygodniu ten termin zmieniono, powołując się na chorobę Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego. Orzeczenie będzie dotyczyło sześciu kwestii, związanych z kredytami walutowymi i może w dużym stopniu wpłynąć na przyszłe wyroki sądów w sprawach klienci kontra banki.

Z tego względu w „Twoim Prawie” kontynuujemy temat kredytów frankowych. Dominika Raszkiewicz zapytała adwokata Pawła Przybyłowskiego między innymi o to, jak wszcząć postępowanie, mające na celu zwrot straconych pieniędzy. – Jedynie proces sądowy może doprowadzić do uznania umowy kredytowej za nieważną. Taki wyrok daje konsumentowi same korzyści. Tylko kredytobiorcy, którzy nie spłacili całości kapitału, muszą być przygotowani na spłatę różnicy wobec banku – mówił jej gość.

 
WALKA PRZED SĄDEM

– Procesy sądowe trwają około dwóch lat. Każdy, kto chce walczyć o swoje prawa w sądzie, musi zebrać potrzebną dokumentację: umowę, aneksy, regulaminy i harmonogramy spłat. Musi też złożyć do banku wniosek o wydanie dokumentu, który pozwoli na ustalenie jaki kurs CHF i oprocentowanie stosował bank przy spłacie kredytu – kontynuował ekspert.

– W ramach pozwu powinno znaleźć się żądanie o ustalenie nieważności umowy kredytowej, chyba że kredyt został spłacony w całości, wówczas możemy żądać stwierdzenia nieważności przesłankowo. Gdy zapadnie prawomocny wyrok, to obowiązkiem banku jest wykonanie tego orzeczenia, czyli zapłata kwot objętych wyrokiem i wysłanie do konsumenta zgody na wykreślenie hipoteki – mówił mecenas.

UNIEWAŻNIENIE CZY ODWALUTOWANIE?

Ze statystyk wynika, że kredyt we frankach szwajcarskich wzięło od 600 do 700 tysięcy Polaków. W tym momencie liczba zadłużonych w tej walucie jest oczywiście niższa, ale większość wciąż jeszcze spłaca raty. Na razie zaledwie pięć procent kredytobiorców zdecydowało się na wszczęcie postępowań sądowych przeciwko bankom. Mecenas Paweł Przybyłowski przybliżył, o co dokładnie sądzą się klienci i jak określone rozstrzygnięcia sędziów wpłyną na ich sytuację. – W sytuacji unieważnienia umowy, przestaje ona istnieć w obrocie prawnym. Czyli zaprzestajemy spłacania rat kredytu. W przypadku odwalutowania kredytu, umowa trwa nadal. Czyli mamy złotówkę do stawki LIBOR bez tabel kursowych banku – tłumaczył rozmówca.

W grudniu ubiegłego roku przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego wskazał, że banki powinny proponować swoim klientom ugody w sprawach kredytów we frankach szwajcarskich. Ocenia się, że takie rozwiązanie może kosztować sektor bankowy od 30 do 57 mld złotych. – Składane propozycje w większości nie są jednak korzystne dla konsumentów – oceniał adwokat Paweł Przybyłowski. – Oferty banków nie uwzględniają żądania pozwu, którym jest unieważnienie lub odwalutowanie. Banki zaś proponują tzw. uzłotowienie kredytu, czyli zmianę waluty CHF na złotówkę według stawki WIBOR, zgodnie z aktualnym saldem zadłużenia. To dość ryzykowne dla konsumenta, jeśli stawka WIBOR wzrośnie – mówił gość Radia Gdańsk.

OD 2011 ROKU ZAKAZ UMÓW PSEUDOFRANKOWYCH

Jeszcze w pierwszym półroczu 2020 roku sprawy dotyczące kredytów we frankach wygrywało 70-80 procent zadłużonych. Pod koniec ubiegłego roku te statystyki wzrosły aż do 90-95 procent. Dominika Raszkiewicz rozmawiała z adwokatem Pawłem Przybyłowskim także o tym, czy obecnie można zawierać takie umowy kredytowe, jakie jeszcze 15-20 lat temu były codziennością.

– Moim zdaniem umowy zawierane wówczas były pseudofrankowe, gdyż CHF był jedynie walutą harmonogramu, a nie był w obrocie. Od 2011 roku nie jest możliwe zawieranie takich umów w pseudofrankach. Z uwagi na wpisanie takich umów do rejestru Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, dalsze podpisywanie takich umów obecnie jest po prostu prawnie uniemożliwione – przypomniał ekspert.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj